Korpo wyjazd, a dieta bezglutenowa? da się? tips & trics
Hello,
w piątek cały dzień czekała mnie walka z pokusami, do tego w czwartek poszedłem spać koło północy bo musiałem jeszcze trening biegowy z piątku przełożyć na dzień wcześniejszy. Wstałem o 5:00 i czekał mnie wyjazd do Serocka na Korpo-zjazd, do dość fajnego hotelu… z pewnych względów musiałem też tego samego dnia wracać (w domu byłem 23:30, łącznie trochę ponad 8h w aucie), wszystko to wprowadziło dość dużo komplikacji do mojego życia a przede wszystkim do mojej bezglutenowej diety. Było ciekawie – bo korpo-wyjazd okazał się nawet całkiem przyjemny. Poniżej pokusy z tego dnia, plus to jak sobie z nimi poradziłem (dodtakowo menu)
Zaczynając od początku, przygotowałem się w odpowiedni sposób do wyjazdu, tak by być przygotowanym na każdą ewentualność. W domu zjadłem płatki kukurydziane z mlekiem i miodem. Na drogę wziąłem:
- płatki jaglane na mleku kokosowym z daktylami i miodem
- 2 banany
- jabłko
- migdały
- grillowany kurczak + papryka + pieczone ziemniaki + ananas
Po 4h jazdy dojechałem na miejsce i od razu zostałem przywitany ciastem, wyglądało smakowicie… ale za to nie bardzo bezglutenowe, wziąłem się więc za jaglankę aby zapchać żołądek i nie myśleć o tych słodkościach. Na szczęście obok ciasta były też jabłka – więc na deser zjadłem jedno.
Teraz najciekawsza rzecz – okazało się że korpo-wyjazd nie jest taki zły. W planie były warsztaty… różnego rodzaju, taneczne, o kręceniu filmów, robieniu drinków itp itd… ja trafiłem do… tak, do takiego w którym czai się najwięcej pokus ! (jestem chyba z jednej strony typem masochisty), trafiłem do grupy warsztatów KULINARNYCH! hehehe ja?! na diecie bezglutenowej na warsztaty kulinarne… no genialny pomysł. Mieliśmy bawić się w Master Chef’a, do wyboru było 6 stołów. Ustawiłem się przy takim, który wyglądał na najbardziej gluten-free (królowały na nim kiełki, pietruszka i tego typu rzeczy). Chefem przy tym stole był David Gaboriaud i przygotowywał z nami pstrąga z puree ziemniaczanym i sałatką z kiełków. Super sprawa – to co zapamiętałem z przepisu na pewno też tutaj zamieszczę.
Miałem też szczęście – nie zostałem wylosowany do jurorów (musiałbym próbować wszystkich dań, a że były m.in. pierogi – czyli GLUTEN to byłby problem). Miałem tylko przygodę z „blind testem” czyli ze zgadywaniem produktów poprzez zapach/smak… chyba poszło całkiem nieźle bo na 12 odgadłem 6 – ale przyznaję, nie jest to proste zadanie.
Po warsztatach kulinarnych przyszedł czas na obiad (w zasadzie większość osób była już najedzona, ale ja za długo sterczałem przy patelniach z pstrągiem:). Wybrałem więc opcję z obiadem raczej „gluten bezpieczną”, czyli warzywa + pieczony kurczak.
Po obiedzie przeszliśmy do drugiej części „korpo-wyprawy”, części już bardziej oficjalnej i stricte konferencyjnej. Tam oczywiście czekały mnie znowu pokusy w postaci różnego rodzaju ciast i ciasteczek… znowu na szczęście – obok ciast były też jabłka, wciągnąłęm 2:).
Skończyło się o 19:30, przede mną 4h podróży do domu – i znowu wyzwanie co by tu zjeść… hot dog na stacji kusił aż nadto, na szczęście byłem przygotowany, banan + kolejne jabłko + migdały i kawałek gorzkiej czekolady jakoś mnie uratowały. Po powrocie do domu czekały jeszcze na mnie pyszne (bezglutenowe) placki made by moja żona.
Podsumowując, nawet cały dzień poza domem da się ogarnąć w bezglutenowym stylu – czy wiąże się to z dużymi wyrzeczeniami? trochę tak, bo w nieznanym nam terenie zagrożenia czyhające na nas są podwójnie niebezpieczne. Zdecydowanie łatwiej sięgnąć po ciacho, na szybko jakiś fast food. Cała logistyka jest dość wymagająca, do tego nie zapomnę min paru osób z obsługi jak usiadłem sobie na kanapie w tym wypasionym hotelu, wyciągnąłęm moją jaglankę i zacząłęm zajadać (w ich oczach widziałem: „co za bzik” :).
Z ciekawostek, na zakończenie tej konferencji gościem specjalnym był Andrzej Bargiel – Śnieżna Pantera (skialpinista i himalaista), bardzo ciekawa osoba i w najbliższym czasie na pewno pojawi się tutaj coś więcej na jego temat. Coś o ryzyku w sporcie, z tego miejsca od razu zapraszam do czytania. Aha Andrzej powiedział że w trakcie wypraw w góry raczej ciężko jest być na diecie bezglutenowej, mimo tych bluźnierczych słów (sic!) i tak uważam że spoko gość 😛
pozdrawiam
Marek