Gęsia Szyja zimą.
Zimowe wyjście w Tatry? to może Gęsia Szyja?
Podstawowym kryterium naszej wyprawy było bezpieczeństwo. Śnieg już spadł i zagrożenie lawinowe 3 stopnia, natomiast chęć chodzenia po górach spora. Gęsia Szyja przez Rusinową Polanę wydawała się być idealna.
Co to w ogóle jest?
Lubię chodzić po górach, jednak znajomość szczytów i tras pozostawiam @sztanga.is.a.girl. Zazwyczaj na dzień przed dowiaduję się, gdzie zmierzamy. Szybko zwykle zaglądam na Wikipedię i sprawdzam, z czym będę miał do czynienia:
Gęsia Szyja (1489 m) – szczyt w reglowej części Tatr Wysokich. Jest najwyższy w grupie masywu o tej samej nazwie. Grupę Gęsiej Szyi od masywu Koszystej oddziela Rówień Waksmundzka. Dawniej nazwa Gęsia Szyja dotyczyła tylko wąskiego i wygiętego upłazu na wschodnim grzbiecie, od strony Rusinowej Polany. Jego kształt przypominał góralom gęsią szyję. Później nazwę tę zastosowano do całego masywu[1].
Wyjazd z rana z Katowic, o 8:30 byliśmy na miejscu. Wybraliśmy drogę przez Rusinową z uwagi na piękne widoki. Wycieczkę zaczęliśmy przy Parkingu koło Wierchu Poroniec.
Wiech Poroniec, Goły Wierch
Trasa na początku jest dość prosta, z niewielkimi przewyższeniami. Wierch Poroniec jest na 1101 m.n.p.m a Goły Wierch 1206 m.n.p.m. Do tego okazało się, że była bardzo fajnie przetarta. Na tym etapie ani rakiety śnieżne ani raczki nie były potrzebne. Sam Wierch jest niewysokim wzgórzem i trasa prowadząca do niego, jest przyjazna. Osłonięta od wiatru, zacieniona, dobra w zasadzie na każdą pogodę.
Rusinowa Polana
Po minięciu Gołego Wiechu już niewiele pozostało do Rusinowej Polany (1210m.n.p.m.). Łącznie dystans 3,2km, cały czas zielonym szlakiem. Najlepsze w Polanie jest widok, jak z niej zobaczymy. Wysokie Tatry, szczególnie przy dobrej pogodzie potrafią urzec swoim pięknem.
Gęsia Szyja
Od Rusinowej Polany, już do samej Gęsiej Szyi droga prowadzi praktycznie cały czas w górę. W lecie są tam „schodki” w zimie musimy liczyć na wydeptany szlak, lub po prostu przedzierać się przez śnieg. Zgubić się raczej nie ma gdzie (chyba, że jest bardzo duża mgła). Trasa jednak prowadzi wzdłuż ściany lasu, a później prowadzi przez niego.
Trasa do Rusinowej Polany była bardzo łagodna, spokojnie można było iść nawet z wózkiem lub sankami, tutaj jednak zaczyna się trasa już gorzej dostępna. Wzrost wysokości z 1210 na mniej więcej 1489 m.n.p.m. i dystans 1,3km.
Gęsia Szyja – szczyt
Trasa jak wspomniałem, dla osób z dobrą kondycją nie jest bardzo wymagająca. Jednak podejście robi swoje i gdy ktoś nie jest przyzwyczajony do wysiłku, może trochę pocierpieć. Co ważne, jest to jedna z bezpieczniejszych tras w Tatrach, czyli nawet w zimę można tam iść. Widok z Gęsiej Szyi Również zachwyca.
Powrót
Tutaj wyszło moje nieprzygotowanie. Zamiast iść dalej w stronę Równi Waksmundzkiej a z tamtąd zejść na polanę pod Wołoszynem i wrócić na Rusinową Polanę, zrobiliśmy coś innego. Zeszliśmy tą samą drogą (a tego do końca nie lubię), a że czasu jeszcze trochę mieliśmy – poszliśmy na tę Polanę.
Polana pod Wołoszynem
Tutaj trudność trasy praktycznie zerowa, trochę pod górkę, trochę z górki ale bez utrudnień. Jedyne co nas spotkało to zwalone drzewo :).
W miedzy czasie mieliśmy okazję popróbować rakiet śnieżnych, ale o tym kiedy indziej.
Powrót
Trasa powrotna znowu łagodna (jakże mogło być inaczej?:) Całość to coś koło 13,4 km. Wg Mapy Turystycznej powinno zająć 4h 20 minut. Nam wyszło trochę ponad 14km i 4:50, było kilka przerw a do tego warunki dość trudne.
Trasę zdecydowanie polecam. Nie tylko zimą, latem też jest tam pięknie.
Sprzęt, co się przydało
Standardowo zabraliśmy ile się dało. Staramy się wybierać odpowiedzialnie idąc w góry. Dodatkowo nie wiedzieliśmy, czy szlak będzie przetarty, zabraliśmy więc ze sobą nawet rakiety śnieżne. Poza tym standardowo:
Folię warto mieć, dużo nie waży, ale kto wie kiedy się przyda. Kije też są przydatne, szczególnie przy podejściach. Klikając w link powyżej – kije – trafisz na recenzję Mountain King Trail blaze, kijów z którymi zazwyczaj chodzę, jak i klikając w raczki dowiesz się czy się sprawdzają i po co w ogóle są.