Triminator Radków: Z 63 miejsca na 12… a wcześniej znowu panika… co jest grane?

Nobody is BORN as a WARRIOR! You choose to be ONE. When you refuse to stay seated. You choose to be ONE, when you refuse to BACK DOWN. You choose to be ONE, when you STAND UP! After getting knocked DOWN

Triminator Radków: Z 63 miejsca na 12… a wcześniej znowu panika… co jest grane?

Triminator Radków I’ll be back

Pierwsze metry płynę spokojnie, dookoła zaczyna się kotłowanina, a ja? A ja zaczynam się denerwować, znowu czuję brak powietrza, znowu czuję znajomy smak paniki w klatce piersiowej i tę duszność… no… bez przesady ! Znowu?

Triminator Radków 2020

Zacznę od początku, wyjazd stanął pod dużym znakiem zapytania. 3 dni w przedszkolu wystarczyły by młodsza córka wróciła w środę z temperaturą i katarem. Czwartek… jeszcze gorzej. Odwołaliśmy nocleg, ale oczekiwaliśmy tego co przyniesie noc. W piątek czuła się rano lepiej, więc szybka decyzja – jedziemy!

Pozytywne nastawienie to podstawa.

Nie obyło się bez kilku wpadek: drugie śniadanie zostało w hotelu (trzeba było kołować coś po drodze), do jednego bidonu miałem mieć Colę… zapomniałem w ogóle kupić. Miałem też naszykowane tabletki z elektrolitami… i zostały w plecaku :). Postanowiłem jednak nie przejmować się takimi szczegółami. Nastawiłem się na dobrą zabawę, ale i na walkę ze sobą z całych sił. Cele były dwa:

  • pokonać słabość na pływaniu,
  • poprawić zeszłoroczny wynik.

Trasa Triminator Radków jest tak specyficzna… że ciężko porównać to do innego triatlonu i w zasadzie wynik z Radkowa można porównywać tylko do… wyniku z Radkowa. Gdzieś tam czaiła się nadzieja, by poprawić wynik z Katowic, (z uwagi na te problemy w pływaniu -> więcej TUTAJ), nie był to jakoś specjalnie super wynik, jednak przy trasie z Radkowa mógł stanowić wyzwanie.

Oczekiwanie na start

Triminator Radków, strefa zmian
Strefa zmian na Triminator Radków

Triminator Radków 2020 na dystansie 1/4 IM, czyli I’ll be back był najpóźniejszym startem. 11:30… czyli dużo czasu na rozmyślania. Do tego pogoda nadająca się bardziej do opalania aniżeli ścigania… ale cóż, trzeba było się dobrze do tego nastawić i liczyć, że wszystko wyjdzie.

Koszmar pływania

W zasadzie od startu w Katowicach, starałem się zrobić coś, by pływanie nie było koszmarem. Kilka razy byłem pływać na open water. Będąc w wodzie wmawiałem sobie jak to fajnie się płynie, jak dobrze jestem z wodą zaznajomiony. Pozytywna afirmacja ma podobno moc :). Częściowo pomogło, nie bałem się już tak bardzo startu. Do tego wiedziałem, że muszę wcześniej zrobić dłuższą rozgrzewkę pływacką. Wszystko to zastosowałem, już od rana wmawiałem sobie „woda to twój przyjaciel” i takie tam:). Rozpływanie też poszło całkiem dobrze, czułem się wyśmienicie i z niecierpliwością oczekiwałem na start.

3.2.1. Płyniemy

Start Triminator Radków był jak zwykle z wody. Już na samym początku ustawiłem się z tyłu, aby zacząć spokojnie, swoim tempem. Nie forsować i pod żadnym pozorem nie „spuchnąć”. Powiedzieć fajnie… trudniej zrobić. W momencie gdy usłyszałem sygnał do startu, starałem się opanować, powoli płynąć, nie zważając ile jeszcze osób mnie wyprzedzi… Po kilkunastu metrach jednak atmosfera zaczęła brać górę, zacząłem znowu płynąć coraz szybciej. Znowu tu mnie ktoś łokciem, tu ktoś atakował moje nogi… i zacząłem czuć tę panikę. Brak powietrza, dość szybko przez to chciałem przejść do kraula ratowniczego, a w sekundę potem do żabki… i co? Wszystkie moje starania na nic? Nie… nie tym razem. Głośno i w żołnierskich słowach powiedziałem do siebie „Marek przestań się wydurniać, bez jaj tym razem, bierz się do roboty. Lubisz wodę, przyjemnie się pływa, dasz radę” (było to trochę w mniej cenzuralnych słowach), tak czy siak, podziałało. Po chwili wróciłem do normalnego kraula, oddech dość szybko wrócić do normy, a panika po prostu się ulotniła.

Triminator Radków wyjście z wody
Triminator Radków wyjście z wody

Triminator Radków: pływanie

Można powiedzieć, że w tym momencie zaczęły się dla mnie zawody. Pływakiem nie jestem wybitnym i stawiałem tak na 21-22 minuty. Płynąłem swoim tempem, nawet co jakiś czas udało mi się kogoś wyprzedzić. Ani razu już nie przechodziłem do żabki, ciągle płynąłem kraulem. Cień tej paniki gdzieś tam jednak siedział… co jakiś czas czułem lekkie mrowienie ale udawało mi się bardzo szybko to zwalczać. Dość dobrze mi się płynęło, o dziwo moja nawigacja też była całkiem sprawna, kierowałem się prawie cały czas w dobrym kierunku. Pływanie zakończyłem po 21 minutach i 49 sekundach. Była to 63 pozycja. W założeniach się zmieściłem, więc wybiegłem z wody w dobrym humorze. Widzę Olę, ona też wie, że jest ok, krzyczy bym dał czadu.

T1

Tutaj trochę czasu straciłem, walka z pianką (nie chciała zejść – kurczowo oplatała moje nogi i musiałem z nią mocno powalczyć). W międzyczasie zauważyłem, że zamiast zmienić dyscyplinę w Garminie, to go po prostu zatrzymałem i takie tam… różne ciekawe rzeczy się działy. 2:52, tyle czasu spędziłem w tej strefie, chyba nie było tak źle, bo wybiegłem z niej już o 4 pozycje wyżej 🙂 Ruszyłem na rower z nastawieniem, że będzie ogień.

Wyjście z T1 Triminator Radków
Wyjście z T1 Triminator Radków

Triminator Radków: Rower

Trasa znowu ta sama, opisałem ją już w zeszłym roku TUTAJ, nie będę więc się powtarzał. W skrócie, 2 pętle, 2 podjazdy na jakieś 11km i takie same zjazdy. Biegnę z rowerem i z dala słyszę krzyki Oli bym się spieszył. Sam też od początku miałem plan by nacisnąć i jechać po prostu tyle ile mogę. Sprawdzałem międzyczasy z zeszłego roku, nawet wynotowałem sobie każdy co 5km… oczywiście zapomniałem i w głowie pozostało tylko tyle, że rower zajął mi wtedy 1:46:00. Pamiętam, że na liczniku pojawiały się momenty poniżej 9km/h, w tym roku tak nie było. Pod górę starałem się mocno naciskać i łapać cel za celem. Goniłem każdego przed sobą i to zwiększało moją motywację. Dość szybko starałem się zjeść pierwszy żel. Potem kontrolowałem by w każdym dogodnym momencie pić wodę. Tak dotarłem do nawrotki czyli 1/4 trasy za mną.

Z górki na pazurki

Najlepszy moment całego Triminator Radków to fragment po nawrotce w Karłowie, do Radkowa. Jak wcześniej człowiek się męczył, tak teraz można dać odpocząć nogom. Starałem się pedałować, ale momentami po prostu lepiej było się przykleić do ramy i korzystać z nachylenia. Dla mnie prędkość 60km/h to dość sporo i nie mam jeszcze takiej wprawy by ją komfortowo utrzymać, tym bardziej przy takiej ilości zakrętów – przez co ze 2, może 3 osoby mnie minęły. Pamiętam szczególnie jednego zawodnika, którego minąłem chwilę wcześniej na podjeździe, za to z górki nie miałem z nim szans.

Tutaj zacząłem już kalkulować jak mi idzie i czy mam szansę na poprawę zeszłorocznego czasu. Miałem coś koło 50 minut na półmetku. Wprawdzie moja umiejętność liczenia w trakcie wysiłku drastycznie spada… ale coś mi mówiło że będzie ok.

I raz jeszcze…

Wiedziałem co mnie czeka, jeszcze jeden taki podjazd. Uda nie zdążyły porządnie wypocząć, a już musiałem zaciągnąć je do roboty. Znowu udało mi się wyprzedzić tego zawodnika… i kontynuowałem swoją jazdę starając się jak najwięcej osób wyprzedzać. Potem kolejny żel (i już miałem dość).

Odżywianie !?

Tutaj mam do Was pytanie, z czego korzystacie w trakcie triathlonów? Jakiś zamiennik żelu? Źle to znoszę i potem przez 2 dni boli mnie brzuch. Nie bardzo jednak znajduję alternatywę. Tak samo miałem na bieganiu, udawało mi się na maratonie wciągnąć max 3 żele… a i to było z trudem.

Druga nawrotka w Karłowie.

Przywitałem ją z ogromną radością, wiedziałem, że teraz będzie już tylko z górki i pozostaje bieg. Przed samą nawrotką udało mi się wyprzedzić jeszcze jednego zawodnika, który z kolei przy zjeździe raz dwa mnie wyprzedził. Zapamiętałem sobie go jednak ;).

Triminator Radków - radość z jazdy rowerem
Jazda rowerem to jest to… Triminator Radków

Znowu jadąc w dół łącznie wyprzedziły mnie kolejne 2 może 3 osoby, ale ja cieszyłem się jazdą krzycząc do siebie motywacyjne teksty i dodając sobie sił. Walczyłem głównie ze sobą i z czasem z poprzedniego roku. Wywrzeszczałem sobie, że bieg ma być po 4:30 i nie ma odpuszczania. Rower finalnie wyszedł 1:37:22 i był to 14 czas tych zawodów. 9 minut lepiej niż w 2019r. Byłem zadowolony. Na ostatnich metrach już głośny doping głównie Oli, który towarzyszył mi przez T2 i początek biegu.

T2

Poszło sprawnie (w końcu nie trzeba się było siłować z pianką:). Szybka tylko decyzja czy brać kolejny żel, reszta wody z bidonu na głowę, założyłem buty i pobiegłem.

Triminator Radków, początek biegu
Bieg z T2 Triminator Radków

Triminator Radków: Bieg

W tym roku nie biegałem wiele więcej niż rok temu, jednak moja dyspozycja i waga są zdecydowanie lepsze niż rok temu. Zakładałem na rowerze, że pobiegnę 4:30, z obliczeń wynikało, że powinienem zbliżyć się do wyniku z Katowic w takim przypadku. Rok temu skończyłem w 50:35. Niespecjalnie byłem zadowolony. Teraz miało być lepiej.

Od samego początku biegło mi się dobrze, nie chciałem forsować od razu… ale nie chciałem też odpuszczać. Bieg to też 2 pętle i pamiętałem, że do nawrotki jest pod górkę, a z powrotem z górki. Trzymałem bezpieczne okolice 4:20… wyprzedzam kolejne osoby, w momencie podbiegu nie zmartwiłem się gdy wskoczyło powyżej 5:30, wiedziałem, że po nawrotce będzie lepiej. Tylko mówiłem sobie „nie stawaj pod górkę, nie przechodź do marszu”. Psychiczne nastawienie do biegu też jest ważne. Zdecydowałem, że jeżeli mam stanąć, to tylko z ważnego powodu… i taki był zaraz za nawrotką (bo punkt odżywczy). Postanowiłem że kilka sekund mnie nie zbawi, za to może pomóc: 2 kubki wody na głowę, 2 wypiłem i dopiero potem ruszyłem w trasę. Czasem lepiej chwilę stracić ale zadbać o schłodzenie, niż to zaniedbać i zacząć padać na trasie (słońce grzało już nieźle). Ktoś mnie dogania nawet wyprzedza… patrzę na zegarek i tempo jest już w okolicy 3:50min/km. Biegnie mi się lekko, wyprzedzam więc tego kogoś… i tak sobie biegniemy razem, wyznaczając tempo. Okazało się, że ten ktoś biegł ze mną aż do mety… jego mety, bo mnie czekało jeszcze jedno okrążenie. (Pozdrowienia dla niego, niestety nie zwróciłem uwagi na numer).

I ostatnia pętla

Tutaj jeszcze wsparcie rodziny, okrzyki dopingu. Czułem się mocny i wiedziałem już z pewnością, że wynik będzie fajny. Znowu punkt odżywczy, to samo – krótki postój i woda. Teraz już biegłem z narastającą radością, wiedziałem że mam to i teraz walczę o każdą sekundę. Ten sam podbieg, ta sama strategia, nie ma odpuszczania… zwalniam ale nie idę, nawrotka, woda… i coraz większe emocje. Już wiem że po pierwsze Katowice pobite, a po drugie… że do mety mam z górki. Ostatnie kilometry znowu w okolicy 4:00min/km. Z oddali widzę tę samą szarą koszulkę, która minęła mnie na rowerze przy zjeździe. Mam do niego jeszcze dość daleko, tempo trzyma równe. Przypomniałem sobie, że za chwilę jest miejsce, w którym rok temu czekała na mnie córka. Miejsce, w którym spokojnie mnie wyprzedziła bo ja biegłem na oparach. Staram się więc przyspieszyć, jest lekko pod górkę a szara koszulka nadal przede mną. W głowie dylemat, złapię go? A co jak pociągnę za szybko i spuchnę?… szybka myśl, trudno – lecę. Doganiam go w momencie, gdy widzę córkę, to dodaje mi energii i jeszcze przyspieszam. Tym razem nie udaje jej się mnie przegonić:). Gnam do mety. Szara koszulka zostaje z tyłu.

Finisz

Ten moment na który czekałem... meta Triminator Radków na wyciągnięcie ręki
Ten moment na który czekałem… meta Triminator Radków na wyciągnięcie ręki

50 metrów od mety znowu widzę córkę i dołącza do mnie i razem wybiegamy na metę. Marzył mi się finisz z obiema córkami… ale wiecie jak jest, druga wybrała zabawę w piaskownicy;P.

Wspólne pokonanie mety
Jaki ojciec taka córka 🙂

Emocje biorą górę, padam na kolana, endorfiny buzują. Dawno nie mialem takiej radości po biegu. Melduję się z nową życiówką 2:48:38, okazuje się, że jest to 12 czas 1/4 Triminator Radków a 6 w kategorii M30. Do tego bieg 45:16… z którego w końcu mogę powiedzieć, że jestem zadowolony. Był to 7 czas tych zawodów.

Organizacja Triminator Radków

Labosport zrobił to fajnie, bez biura zawodów – wystarczyło podejść z wydrukowana kartą zawodnika do strefy zmian i wstawiając rower, odebrać pakiet. Przez nasz późny wyjazd, po pakiet zgłosiłem się w sobotę rano. Tak samo jak rok temu, wszystko było fajnie oznaczone (parkingi, objazdy, trasa rowerowa). Właśnie, trasa rowerowa oznaczona świetnie, każda wyrwa, każda dziura zaznaczona, duże napisy UWAGA przy ostrych zakrętach, rewelacja. Spaliśmy w Kudowie – wiedzieliśmy jednak wcześniej o zamknięciu drogi i tym, że droga zajmie nam więcej niż standardowo. Do tego bez problemu trafiliśmy na parking.

P.S. Jak ktoś chce startować w Radkowie, to polecam nocleg jednak w Polanicy aniżeli w Kudowie – zaoszczędzicie sobie w dzień startu jakieś 20 minut.

Atmosfera

Jest wręcz genialna, piękno zalewu Radkowskiego, do tego drugi rok z rzędu piękna pogoda (chociaż jak wspomniałem, bardziej piękna do opalania i picia zimnego piwka, aniżeli ścigania). Do tego dookoła pełno pozytywnie naładowanych ludzi, aż chce się tam wracać.

Pakiet startowy

Im człowiek starszy tym mniej zwraca na to uwagę:) ale dla czystej przyzwoitości napiszę o tym. W pakiecie koszulka (wg mnie ładniejsza niż rok temu, mimo że bardzo zbliżona), czepek (w którym należało wystartować – mam nadzieję że będzie bardziej wytrzymały niż poprzednik), jakiś żel i kilka innych dodatków od sponsorów. Do tego standardowo naklejki na kask, na rower i chip. Nic mi więcej nie potrzeba, a i bez samej koszulki też bym pewno przeżył.

Triminator Radków - zadowolenie
Szczęśliwy i zdecydowanie I’ll be back

Podsumowanie

Mimo tego dziwnego sezonu i braku konkretnego planu, udało mi się wykręcić fajny czas. Jest to dla mnie motywacja na przyszłość, bo zaczynam zdawać sobie sprawę że mam jeszcze niewykorzystany potencjał. Znam też swoje słabe strony, nad którymi muszę mocno popracować (szczególnie pływanie). Jak dobrze przepracuję zimę, przyszły sezon będzie mój:).

zapraszam na krótką retospekcję:

Triminator Radków

Leave a Reply