Berlin Marathon 2018 cz.1

Nobody is BORN as a WARRIOR! You choose to be ONE. When you refuse to stay seated. You choose to be ONE, when you refuse to BACK DOWN. You choose to be ONE, when you STAND UP! After getting knocked DOWN

Berlin Marathon 2018 cz.1

Niesamowita przygoda

Berlin Marathon 2018 już za mną, niezwykle cenne doświadczenie. Mimo wszystko, nie tak to sobie wyobrażałem. Z uwagi na fakt, że sam Maraton Berliński cieszy się dużym powodzeniem wśród Polaków, opiszę go w dwóch częściach. Pierwsza: wycieczkowo- organizacyjna i druga: sportowa. Przed biegiem przeczytałem kilka blogów, kilka opisów udziału w Berlin Marathon… i za każdym razem miałem niedosyt informacji. Ja lubię dużo wiedzieć, być przygotowanym. Postaram się więc opisać ten bieg tak, jakbym pisał dla siebie samego sprzed kilku dni. 

Wyjazd

Tym razem wyjazd był tylko z Żoną, więc dzieci w piątek wieczorem odstawione do dziadków. Na poranek planowany był wyjazd. Czekało nas trochę ponad 500km, ruszyliśmy w okolicy 7:00. Na drogę spakowane płatki jaglane z mlekiem, banany i inne takie specyfiki.

Expo

O 14 zjawiliśmy się na targach po odbiór pakietu. Targi były zlokalizowane na terenie starego lotniska Templehof, teren do zagospodarowania ogromny. Osobiście nie jestem fanem wielogodzinnego spacerowania po targach, więc postanowiliśmy załatwić to raz dwa. Jeżeli ktoś lubi takie wydarzenia – na pewno targi przy Berlin Marathon będą dla niego ciekawe: wielu wystawców, mnóstwo rzeczy do spróbowania lub kupienia. Organizator zadbał też o to, by chcąc nie chcąc… musieć przejść przez to wszystko. Nie załączyłem garmina 😉 ale od momentu wejścia do budynku do odbioru pakietu i z powrotem… ze 2 km zrobiłem.

Odbiór pakietu

Na początku było rozbicie na uczestników i osoby towarzyszące (usprawnienie). Trzeba się było zjawić z dokumentem ze zdjęciem i potwierdzeniem nadania numeru startowego. Fajna sprawa, bo tą drugą rzecz można było mieć zapisaną na telefonie, nie trzeba było więc nic drukować.

Berlin Marathon 2018 start pass

Berlin Marathon start pass

Zakładano każdemu uczestnikowi opaskę na rękę, którą trzeba było nosić do samej mety (ja mam swoją do dzisiaj). Zaraz po jej założeniu, można było znowu iść razem i to aż do momentu, w którym odbierało się sam pakiet. Ostrzegano, by odebrać pakiety jak najszybciej, bo w sobotę w okolicy 14-15 miały być największe kolejki. To był właśnie mój czas na odbiór. Kolejek za dużych nie było i po jakichś 5 minutach wyszedłem z wydrukowanym numerem. Ciekawostka: na bieżąco je drukowano i nie trzeba szukać stanowiska ze swoim numerkiem.

Berlin Marathon 2018 EXPO

Berlin Marathon 2018 EXPO

Sam pakiet

zawierał to samo, co większość pakietów, czyli nic nie wnoszące ulotki, jakieś małe gratisy, gąbkę (przydała się) i chip startowy.

Koszulkę finishera można było zakupić dodatkowo (nie była w pakiecie jak to na większości biegów). Z uwagi na to, że koszulek mam już dość… to postanowiłem jej nie brać. Pamiątkę jednak chciałem mieć… kupiłem więc pamiątkowy kufel na zimne piwo, które miałem wypić wieczorem po biegu.

Można również było zakupić Poncho (do ubrania po biegu), lub po prostu zostawić rzeczy w depozycie (wybrałem opcję drugą).

Potem szybkie ładowanie węglowodanów

Berlin Marathon - ładowanie węglowodanów

Berlin Marathon – ładowanie węglowodanów

Nocleg

Z targów udaliśmy się do hotelu i następnie trzeba było rozeznać sprawę z transportem na miejsce startu. Chcieliśmy  uniknąć jakiejkolwiek nerwówki w niedzielę rano.

Dobrze zarezerwować hotel blisko metra lub dworca kolejki miejskiej, jest to najlepszy sposób na dotarcie na start. Z hotelu, który zarezerwowała Ola, było 300 metrów do Sbahn. Pięć przystanków i jesteśmy w odległości kilometra od startu – idealna sprawa. Gdy jedziecie autem, poszukajcie hotelu z parkingiem (macie jeden kłopot z głowy)

Transport

Poruszanie się po mieście: tak jak wspomniałem, najlepiej S-bahn lub U-bahn. W sobotę kupiliśmy całodniowe bilety (7€). W niedzielę na podstawie numeru startowego mogłem podróżować bez opłat. Sam dworzec był na ulicy o znajomej nazwie 🙂

Warszawska :)

Warszawska 🙂

Po przejażdżce pociągiem musieliśmy zobaczyć chyba najbardziej charakterystyczne miejsce w Berlinie, czyli Bramę Branderburską. Miejsce, w którym dzień później miałem przebiegać czterdziesty drugi kilometr.

Brama Brandenburska

Brama Brandenburska

Potem jeszcze ładowanie węgli w postaci pizzy.

Berlin Marathon Ładowanie Węgli

Berlin Marathon Ładowanie Węgli

Potem już do hotelu. Zobaczyliśmy kawałek filmu „ostatni bieg”, i już o 22:30 spać.

Pobudka

o 6:20, szybkie śniadanie – bułka z dżemem i miodem, do tego crossaint z czekoladą i w drogę.

Trasa uprzednio sprawdzona, do tego dobrze opisana w informatorze. Już na dworcu pełno osób zmierzających na start.

Berlin Marathon - Informator

Berlin Marathon – Informator

Z pociągu to już tylko kilometr spacerem, nie było obawy że się zgubimy, tłum biegaczy nadciągał z każdej strony w jedno miejsce.

Doszliśmy do miejsca, w którym trzeba było się rozłączyć. Pora się było przebrać w strój startowy.

Berlin Marathon - przebieranie

Berlin Marathon – przebieranie

Czas na miasteczko biegowe Berlin Marathon 2018

to było miejsce, do którego tylko uczestnicy maratonu mogli wejść. Na bramkach sprawdzany numer startowy i opaska na ręku. Kolejną rzeczą – ze względów na bezpieczeństwo były przezroczyste worki na depozyt. W ogóle zabezpieczenie na wysokim poziomie. Często można było spotkać policję, czasem z długą bronią. Nawet w samym miasteczku – do którego teoretycznie nikt niepowołany nie miał dostępu, można było spotkać policjantów.

Policja na Berlin Marathon

Policja na Berlin Marathon

Jak widać też na zdjęciu, gdy tylko się przebrałem w strój startowy, od razu okryłem się folią. Starałem się unikać utraty ciepła. To jest coś, co mnie często zastanawia. Wiele osób, które spotkałem po drodze była już w stroju startowym od samego początku. Nie wiem z czego to wynika, ale uważam że warto jednak wziąć chociaż bluzę… BA! Chociażby gruby worek na śmieci z otworem na głowę i ręce. O 7 rano było koło 10 stopni. Można było nieźle zmarznąć – a tym bardziej będąc tylko w krótkich spodenkach i bezrękawniku. Tracimy przez to tak dużo energii na ogrzanie ciała… a ta energia później będzie nam bardzo potrzebna.

Berlin Marathon - Miasteczko Biegowe

Berlin Marathon – Miasteczko Biegowe

Depozyt

Miasteczko było ogromne, miało kilka wejść – poszczęściło mi się, bo wchodząc, praktycznie od razy trafiłem na swój depozyt. Sam punkt oddania depozytu również mega… podział na namioty, w każdym po 300 worków. Organizacja perfekcyjna. W Manchesterze stresowałem się przez oddaniem depozytu. Długo musiałem czekać w kolejce by to zrobić, tutaj… na 44 tysiące biegaczy – depozyt oddałem w ciągu 30 sekund. Wyglądało to mniej więcej tak:

Depozyty - Berlin Marathon

Depozyty – Berlin Marathon

Fale

Byłem na miejscu już chwilę po 8:00 chciałem wszystko na spokojnie zobaczyć, rozgrzać się i ustawić dobiegu. Po oddaniu depozytu ruszyłem więc na poszukiwanie mojego miejsca startu. Bieg ruszał w 3 falach, przydział do konkretnej fali wynikał z podanej (udokumentowanej) w ostatnim czasie życiówki. Ja wylądowałem w strefie C – startującej w pierwszej fali. Podział wyglądał tak:

Berlin Marathon Fale

Berlin Marathon Fale

Rozgrzewka

Po dłuższym spacerze (jakiś kilometr), w końcu dotarłem. Całą drogę słuchałem motywacyjnych speech’y tak, by się odpowiednio nastroić. Mimo, że toalet było dużo kolejki i tak były ogromne. Na szczęście start odbywał się w parku… więc było dużo wolnych drzewek. Doszedłem na miejsce o 8:48, w sam raz by zobaczyć start osób na wózkach. Resztę czasu postanowiłem wykorzystać na rozgrzewkę. Trochę pobiegałem po parku, zrobiłem kilka dodatkowych ćwiczeń – ale bez szaleńczych sprintów itp… w końcu prawdziwy wysiłek był dopiero przede mną. Wrażenie też mega, bo tyle osób biegających na tak małym terenie… chyba jeszcze nie widziałem.

Rozgrzewka na Berlin Marathon

Rozgrzewka na Berlin Marathon

Linia startowa

Po rozgrzewce nie pozostało nic innego, jak udać się na start. Tutaj znowu mega odczucie, tyle ludzi w jednym miejscu, każdy przyszedł w jednym celu – aby zmierzyć się z samym sobą i 42 kilometrami.

START Berlin Marathon

START Berlin Marathon

PS. Udostępnijcie ten post – kolega obok mnie, może chcieć to zdjęcie (wprawdzie był z jakiegoś egzotycznego kraju typu Kostaryka… ale wierząc w moc internetu może uda się do niego dotrzeć!)

Pozostały minuty. Potem sekundy, speaker prosił by unieść ręce w górze, klaskać. Wtedy zaczęły wzbierać we mnie emocje, buzować, łzy same zaczęły napływać do oczu… a to przecież był dopiero początek.

Teraz może trochę o stronie emocjonalnej – bałem się tego biegu, bałem się i to bardzo. Nie wiedziałem do końca na co mnie stać. Przygotowań miałem dużo mniej niż przed Manchesterem – trochę ponad 2 miesiące zamiast 5. Do tego ta pogoda… prawie bezchmurne niebo i słońce.

Odliczaliśmy… 10,9,8,7,6,5,4,3,2,1… START…

Ale to już temat na odrębny wpis.

Po biegu…

jak się już pozbierałem po biegu to poszliśmy na obiad. Nie mogło też się obyć bez wizyty przy murze berlińskim

Mur Berliński

Mur Berliński

Potem jeszcze trochę chodzenia po mieście i powrót do Polski.

Zapraszam od razu na drugą część relacji:

 

8 komentarzy

  1. Michał pisze:

    Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin

  2. Biegacz Portowy Hel pisze:

    Fajnie to opisałeś, to naprawdę trzeba przeżyć aby poczuć ten klimat. To prawdziwa magia. Szkoda że nie udało się spotkać. Pozdrawiam B.P.

    • TheSor pisze:

      Hej, bardzo dziękuję. Klimat faktycznie ciężki do opisania, aż zachciewa się zrobić wszystkie pozostałe WMM :). No i fakt, szkoda że się nie udało spotkać. Może jeszcze kiedyś będzie okazja:). pozdrawiam!

  3. Bartek Ostapiuk pisze:

    Przede wszystkim to Najlepszego!
    Masz lekkie pióro Chłopie! 😉
    Fajnie się to czyta. I jest szansa, że kiedyś możesz ten swój, wynikający z pasji i inteligencji, talent leciutko spieniężyć.
    Mój maraton jeszcze przede mną. I jeśli go przebiegnę tak, jak bym chciał to masz wiedzieć, że Ty i Twoja Połówka będziecie mieć w tym swój mega pozytywny udział!!!

    • TheSor pisze:

      Hej Bartku, bardzo dziękuję za miłe słowa i za życzenia:). Masz już zaplanowany maraton? Trzymam kciuki by Ci się udało:). Jak kiedyś uda się „spieniężyć” ten talent i wyjdzie z tego książka:) masz egzemplarz z dedykcją :D. Pozdrawiam serdecznie

  4. Karina Korus pisze:

    Bardzo fajnie opisałeś całe przygotowanie przed biegiem z dbałością o szczegóły, zawsze brakuje mi takich informacji jak to wszytko przebiega nim przekroczy się linie startu. Cenne dla mnie informacje, gdyż na pewno kiedyś zaliczę Berlin, z radością wrócę do tego wpisu by te kilka rad wpleść w przygotowanie do wyjazdu. Miło się to czyta Marku. Pozdrawiam Karina

    • TheSor pisze:

      Dziękuję, mi właśnie tego też brakowało, dlatego starałem się być dokładny. Jakbyś na przyszłość miała jakieś pytania i wybierała się do Berlina:) daj znać a postaram się pomóc. Pozdrawiam TheSor

Leave a Reply