#crushing3, podsumowanie tydzień 7/20

Nobody is BORN as a WARRIOR! You choose to be ONE. When you refuse to stay seated. You choose to be ONE, when you refuse to BACK DOWN. You choose to be ONE, when you STAND UP! After getting knocked DOWN

#crushing3, podsumowanie tydzień 7/20

Efekt końcowy zależy od tego, co dajesz od siebie – w dzień, czy w nocy. Trzeba uwierzyć w swój cel, uwierzyć w siebie – a to da Ci siłę do pracy nad marzeniami.

Strasznie szybko ucieka ten czas, kolejny tydzień za mną, kolejny bardzo mocny tydzień. Wszystko idzie na razie bardzo dobrze, większość treningów robię w odpowiednich tempach. Ból który prześladował mnie na początku przygotowań – w zasadzie prześladuje mnie od ponad roku (ścięgno udowe – powoli odpuszcza, a przynajmniej jest na akceptowalnym dla mnie poziomie). Pojawił się za to ból stopy, w zasadzie dużego palca i tak trwa to już chyba 3 tydzień i postępuje… będzie trzeba coś zacząć z tym robić.

Jak to wyglądało z dnia na dzień? 

TYDZIEŃ 7/20

31.12. NIEDZIELA

crushing3 długie wybieganie

RANO: długie wybieganie – miało być 26… wyszło 28km, średnie tętno 158, tempo 4:45. Warunki do biegania w lesie fatalne, resztki śniegu, lód, kałuże, za to piękne słońce i 4 stopnie – biegło się idealnie. Przez warunki, tempo było słabe… umówiłem się jednak, że w domu będę nie później niż 9:30 – ostatnie 2km ze średnim tempem 4:09 by się wyrobić – w końcu umowa to umowa.

WIECZÓR: miało być rozciąganie i rolowanie – ale chyba nie spojrzałem na kalendarz układając plan ;). Było raczej: kąpanie, golenie i strojenie 😀 w końcu Sylwester.

Szczęśliwego Nowego Roku

1.01. PONIEDZIAŁEK 

RANO: ODSYPIANIE SYLWESTRA – plan wykonany w 100%

WIECZÓR: planowo Body pump 1h, wyszło z tego to, co powyżej.

2.01. WTOREK

Zmiana planów i trening wieczorem, za to jaki… miało być 16 km w tym 10 <4:15. Zrobiłem jednak ten, który miał być w poprzedni piątek. Wyszło 18km. 4 interwały po 2km ze średnim tempem jak poniżej:

Długie interwały

musiałem “przewietrzyć” głowę, potrzebowałem tego biegu, może dlatego poszedł tak świetnie, a może to progres… dzięki treningom siłowym. Czułem że nogi mogą więcej, po raz pierwszy od dawna brakowało mi powietrza… a nogi chciały szybciej.

Co ważne z psychologicznego punktu widzenia – końcówkę interwałów – zamiast odpuścić na zmęczeniu, starałem się bardziej przycisnąć.

3.01. ŚRODA

WIECZÓR: BODY PUMP – ćwiczenia siłowe, około-rozwojowe – ca. 60 minut, zwiększone obciążenie w porównaniu do poprzedniego tygodnia. Dało w kość – tak, że postanowiłem 20 minut posiedzieć w lodowatej wodzie.

4.01. CZWARTEK – pierwotnie planowałem w miarę luźno – koło 16km ale z jakimiś podbiegami… dopiero potem zobaczyłem co jest w planie… łatwo nie było

5KM rozgrzewka, 15x 1 minuta 3:30, przerwa 1minuta, 5KM schłodzenie. 15 powtórek z tempem w okolicy 3:30 było wyzwaniem, tym bardziej po treningu siłowym ze środy wieczora.

Wieczór: 30 minut joga

5.01. PIĄTEK

Poranne bieganie

RANO: BNP: 3KM (5:00) + 3KM (4:30) + 3KM (4:15) + 3KM (4:00) + 10 min spokojnie – wyszło prawie planowo, poza ostatnią trójką, była w 4:06 zamiast 4:00, za to na schłodzenie wpadło prawie 6km i zakończyłem trening po 18km.

WIECZÓR: body pump godzina. Zdecydowałem robić ten trening 2 razy w tygodniu, zwiększę na pewno mięśnie – co ewentualnie może niekorzystnie wpłynąć na gospodarkę tlenową w moim organizmie… ale zaryzykuję, liczę że jestem na takim poziomie – że kilka dodatkowych kg mięśni (co za tym też idzie kilka kg mniej tłuszczu) poprawi moją efektywność, zamiast ją obniżyć.

6.01. SOBOTA

rest day

Z nadzieją patrzę w przyszłość, mam nadzieję że kolejne tygodnie będą szły tak jak ostatnie dwa. Przyzwyczajam się do dużej objętości, do tego ćwiczenia uzypełniające… do kwietnia będę na 100% gotowy by #ZGNIESC3 !

 

 

Leave a Reply