#crushing3, podsumowanie tydzień 5/20
w życiu są upadki i wzloty, ale trzeba się otrząsnąć w trudnych chwilach i iść dalej
Jak na razie tydzień 5 okazał się najtrudniejszym. Ciągłe niewyspanie (do którego ręce przyłożyły obie córki), spadek motywacji, brak ukończonego planu na kolejny okres czy po prostu lenistwo – wszystko to sprawiło, że kilka treningów wypadło.
Tak długi okres treningowy musi mieć w sobie coś na kształt sinusoidy. Raz w górę a raz w dół, tym razem mocno w dół… ale na szczęście już się odbiłem od dna pod koniec tygodnia i wracam na prawidłowe tory…TYDZIEŃ 5/20
17.12. NIEDZIELA
RANO: długie wybieganie – 26 KM ze średnim tętnem 157bpm, tempo 4:53 min/km. Zacząłem w końcu wprowadzać żele jak i testowałem nowy „bidon biegowy”
Z żelami pozytywnie zaskoczony, pod koniec nie było takiego spadku energii jak tydzień wczesniej.
WIECZÓR: lenistwo dało o sobie znać… na kilka dni
19.12. WTOREK i ŚRODA
mialem iść rano biegać, po średnio przespanej nocy nie dałem rady wstać… przesunąłem wiec trening na wieczor… a wieczorem na środę rano… w środę rano … po prostu nie wstałem.
21.12. CZWARTEK
RANO: Pobiegane, 16KM ze średnim tempem 4:56 i tętnem 159… wszystko w masce przeciwsmogowej
WIECZÓR: 30 minut joga
22.12. PIĄTEK
RANO: tutaj mega wtopa… zapomniałem nastawić budzika… dopiero córka mnie obudziła 6:20 a gdzie powinienem być już od godziny a nogach
WIECZÓR: 1h body pump – mocny wycisk
23.12. SOBOTA
porządny trening: 17 KM ze średnim tempem 4:28 i tętnem 164 w tym 10km ze średnia 4:10 min/km i 10 podbiegów.
Podsumowując: 59 KM, do tego mało ćwiczeń, od środy pracowałem nad motywacją i udało się wyjść z dołka.
Liczę, że kolejne tygodnie będą lepsze