Postępujący kryzys w diecie bezglutenowej
Kryzys w diecie… to jest coś, czego się obawiałem.
G.B. Shaw
Nie ma bardziej szczerej miłości, niż miłość do jedzenia
Wiadomo – od miłości do nienawiści to jeden krok… ja stoję w rozkroku.
Niby najtrudniejsze za mną…
Wydawać by się mogło, że najtrudniejszy moment przetrwaliśmy – sobotnią imprezkę urodzinową mojej żony. Przygotowaliśmy część dań bezglutenowych jak i kilka pozycji dla rodzinki. Nie zjedliśmy nawet tortu, za to było pyszne bezglutenowe Brownie (domowy wypiek Sztangi).
Kryzys w diecie…
Dzisiaj jest 8 dzień diety bezglutenowej… i co? i przechodzę kryzys w diecie. Skończyły nam się pomysły na jedzenie przez to jadłospis się “wysypał” (jakoś nie było czasu przysiąść, odrobić pracę domową i przygotować rozpiskę potraw). Jesteśmy totalnie nieprzygotowani na kolację, nie mówiąc o jutrzejszym obiedzie. Chociaż gorzej to z tą kolacją, nie bardzo wiemy co zrobić a musi to być coś na szybko. W ostateczności skończy się chyba kupnem sushi. Dzisiaj musimy przysiąść i ustalić menu na kolejne dni, bo bez planowania. Powiem tak, jesteśmy na krawędzi przepaści i jak zawieje najmniejszy wiatr… to lecimy w dół. Usunięcie pieczywa z jadłospisu jest chyba w tym wszystkim najtrudniejsze. Ileż można jeść tej kaszy (i to gryczanej lub jaglanej) lub ryżu?
Jakieś pozytywy?
To może teraz trochę pozytywów? Przecież nadal żyję, to na pewno. Innych pozytywnych skutków jeszcze nie zauważyłem, nie wiem czy to za wcześnie, czy po prostu na mnie to nie działa. Głównie jak myślę o tej diecie to czuję – raczej wkurzenie. Chyba głównie z uwagi na brak pomysłu na kolejne posiłki.
Podsumowując kryzys w diecie:
- jakakolwiek dieta bez planu – to masakra
- dieta bez pieczywa – to masakra
- dieta bez pozytywnych jej skutków – to masakra
Pozostałe wpisy o diecie bezglutenowej:
Zapraszam też na mój kanał na YouTube