Życie zaczyna się gdy przekroczona zostaje strefa komfortu
Podstawowa różnica między liderami a peletonem polega na tym, że ci, którzy idą przodem, stale podejmują wysiłek wyjścia poza granicę komfortu.
Ostatnio coraz częściej pada określenie: ”strefa komfortu” i by by wyjść poza nią. Bardzo często, wręcz na każdym kroku, można usłyszeć ten frazes, tak często – że staje się to śmieszne.
Ale czy na pewno jest to śmieszne? Trzeba sobie zadać jedno zasadnicze pytanie – gdzie ta strefa komfortu i po co z niej wyjść?
Strefa komfortu… co to?
Zacznijmy od tego, co to w ogóle ta strefa komfortu i po co w niej tkwimy. Jest to coś, stworzone przez nasz mózg. Coś, co sprawia, że czujemy się dobrze, co pozwala nam przetrwać… właśnie, tutaj jest przysłowiowy pies pogrzebany. Jest to strefa – która ma nas utrzymać przy życiu. By przy jak najmniejszym wydatku energetycznym, doczekać kolejnego dnia. Powstała nawet teoria „centralnego zarządcy” – czyli takiego „ośrodka” w naszym mózgu- który kontroluje wszystkie wydatki energetyczne i gdy choć trochę wyczerpujemy nasz zapas – odłącza prąd. To właśnie ten zarządca – sprawia, że w trakcie jakiegokolwiek wysiłku poddajemy się, odpuszczamy, nie dajemy rady… Nasz mózg nie jest zaprogramowany na sukces – a na przetrwanie.
O to właśnie chodzi
Jeżeli chcemy od życia czegoś więcej, aniżeli „wegetacji” i po prostu „przetrwania”, powinniśmy tę strefę komfortu opuszczać. Gdy mamy marzenia – chcemy je realizować, to nie mamy innego wyjścia. Jeżeli jednak przeraża Was opuszczenie strefy komfortu… to mam pocieszenie:
Naturalną tendencją człowieka zmuszonego do opuszczenia strefy komfortu, nawet jeśli nie był w niej szczęśliwy, jest utworzenie nowej strefy komfortu, podobnej do tej, którą właśnie opuścił. Człowiek odruchowo stara się odtworzyć sytuację, w której czuł się dobrze.
Progres a strefa komfortu
Jak już z niej wyjdziemy – od razu się „okopujemy” na nowo. Tak tworzony jest progres. Np. progres w treningach, coś, co kiedyś było naszym sufitem – po jakimś czasie zdobywania kolejnego „okopu” – staje się naszą podłogą. Pamiętam jak zaczynałem biegać… i udało mi się przebiec 1 kilometr w 4 minuty 15 sekund… byłem z tego powodu niezwykle dumny, to był mój sufit… w kwietniu 2018r. roku planuję przebiec maraton (42 192m) w tempie równym lub nawet szybszym i złamać 3 godziny. Czyli sufit – stanie się podłogą. (Tak też się stało, przeczytasz TUTAJ)
Naturalny rozwój
Tak jest na każdym etapie naszego życia. Jak jesteśmy mali, najpierw uczymy się siadać, potem stać, potem chodzić a na końcu biegać. Gdybyśmy nigdy nie wychodzili z naszej strefy komfortu – nie wstalibyśmy z łóżka ! nie wyszlibyśmy z ery kamienia łupanego.
Dlatego uważam, że mimo tego, że ciągłe powtarzanie o wyjściu ze strefy komfortu bywa ostatnio nadużywane – jest potrzebne i pcha nas do przodu.
Jak to zrobić?
feel comfortable to feel uncomfortable
sprawmy, byśmy zaczęli czuć się komfortowo z czuciem się niekomfortowo. Najlepiej zacząć od małych kroków, zamiast windy – schody, zamiast wszędzie autem – czasem wyjdź na spacer, a potem bieg. Poczuj czasem pot na swej skroni… z czasem zacznie wchodzić Ci to w krew, zaczniesz przyzwyczajać się do tej adrenaliny i zaczniesz sam szukać okazji do wyjścia z tej strefy i nagle to zdanie przestanie Cię śmieszyć a pobudzi do działania !