Training mask
Maska Treningowa
Co to takiego ta cała maska treningowa? i po co mi to? to były pierwsze pytania, jakie pojawiły się w mej głowie, gdy ją zobaczyłem.
Po chwili namysłu i refleksji… wszytko stało się jasne.
Najbliższy cel?
#SUT50… czyli co? Czyli bieganie po górach. Co się z tym wiąże? Rozrzedzone powieterze… czyli trudniejszy dostęp do tlenu. Maska treningowa co daje?
Maska treningowa Training Mask
powstała dzięki amerykańskiej firmie Elevation, która poszukując sposobu na podniesienie skuteczności ćwiczeń odkryła tę prostą i niezwykle efektywną metodę. Projektanci firmy wykonali wiele badań, na których podstawie opracowali unikalny produkt, którym jest maska tlenowa Traning Mask. Jej zadaniem jest imitowanie treningu w warunkach wysokogórskich. Pierwsze prototypy pokazały, że jest to idea trafiona i maski wydolnościowe zaczęto unowocześniać i dopasowywać do potrzeb sportowców.
Czy aby na pewno?
mam pewne doświadczenia w maskach antysmogowych. One też dość dobrze ograniczają dostęp powietrza do płuc… ale czy są lepsze od maski treningowej? Musimy tutaj się wgryźć w szczegóły.
Maska treningowa ma wygodną neoprenową “trzymajkę” czyli to, co trzyma ją przy twarzy. Naciągamy na twarz i zaczepiamy rzep tak, by trzymało dobrze.
Najważniejsza różnica?
Zdecydowanie jej wykończenie. Maska antysmogowa składa się głównie z filtra i tej “trzymajki”. Tutaj mamy coś zupełnie innego. Sama maska jest zbudowana z gumy, która dzięki “trzymajce” ciasno trzyma się twarzy. Ważne jest by dobrze zmierzyć swoją twarz tak, by wybrać odpowiednią szerokość. Co daje ta gumowa otoczka? Dzięki niej unikamy tego, co wg mnie jest najbardziej wkurzające w masce antysmogowej – zapadania się. Gdy biegniemy szybko, maska antysmogowa “zasysa się” i odczucia są podobne do biegania w worku foliowym na twarzy… łatwo zwizualizować sobie ten efekt. Z jednej strony jest mocne ograniczenie tlenu, a z drugiej dochodzi jeszcze efekt przyklejenia się do twarzy. Tutaj nie ma miejsca na coś takiego. Maska jest sztywna, nic się nie zapada.
Bieganie czy trening?
W zasadzie bez różnicy. Maska stawia wyzwanie, które trzeba podjąć. Zarówno w biegu, jak i w ćwiczeniach. Czujesz brak tlenu, tak jakbyś ćwiczył z mocnym katarem… lub jak w górach. Z uwagi na jej wykończenie, nadaje się zarówno do biegania jak i treningów siłowych, nie przeszkadza swą obecnością… jedynie tym, do czego została stworzona.
Wady?
Zbieranie się wody w środku… ale to jest raczej ciężkie do ominięcia, gdy ograniczymy wlot powietrza idzie to w parze z ograniczeniem wylotu… przez co para się skrapla na masce. Można się do tego przyzwyczaić.
Momentami masz ochotę zerwać ją z twarzy… jednak to jest nie tyle wada produktu, co jej zaleta. Możesz wybrać 4 poziomy ograniczenia tlenu, od 900 metrów nad poziomem morza aż do 4 500 m. n.p.m.
Zalety?
Co nam oferuje maska treningowa ?
- zwiększenie efektywności treningu
- podniesienie objętości płuc
- wzmocnienie mięśnia przepony
- przyzwyczajenie organizmu do zwiększonych wyzwań
Skład zestawu:
- maska
- zaworki
- instrukcja
- rękaw podtrzymujący maskę
Moje doświadczenia i przemyślenia
Jest konkretna, daje popalić. Spokojny bieg jest wyzwaniem… jednak gdy będziemy systematycznie używać, łatwo podniesiemy próg akceptacji bólu. Już korzystając z maski antysmogowej – zauważyłem tę zaletę. W momencie jak się ją ściągnie, biegnie się zdecydowanie łatwiej. Każde ćwiczenie jest trudniejsze do wykonania, zwiększamy trudność nie zwiększając np. ciężaru. Myślę, że jest to dobry pomysł na urozmaicenie treningu. Można ją kupić TUTAJ
2 komentarze
Fizjologicznie bardzo się różni bieganie w masce od biegania w wysokich górach. Czym innym jest bieganie w niższej gęstości powietrza, która na marginesie jest dczuwalna dla ludzi zdrowych powyżej 2000m, a co innego bieganie w dużym wysiłku oddechowym i hiperkapnii. Tyle teorii A w praktyce wystarczyłoby ubrać na twarz 3 buffy i będzie to samo. Ale to już osobistą opinia
Dzięki za cenny komentarz. Bieganie w masce wg mnie pozwala nam uczyć się biegać w trudnych warunkach. Dostajemy mniejszą ilość tlenu… nie ważne chyba czy mniej rozrzedzony czy nie, tylko mamy go mniej, przez co ciało uczy się gospodarować lepiej tym, co mamy. Fakt 3 buty byłyby ok, 5 na pewno jeszcze lepiej – ale to chyba nie idzie w parze z wygodą…