Mała Wysoka
Mała Wysoka, czyli po słowacku Východná Vysoká 2429 m n.p.m. to szczyt niewiele niższy aniżeli Rysy, za to bardziej dostępny… i zdecydowanie mniej zatłoczony. Trasa poprowadzona jest w głąb Tatr Wysokich, co sprawia, że krajobrazy są dzikie i wspaniałe.
Mała Wysoka – charakterystyka
- Słowacki szczyt w głównej grani Tatr, wysokość 2429 m n.p.m.
- Z Polski start z Łysej Polany
- Długość: około 29 km.
- Czas: cała wyprawa zajęła 9h 47 minut, a czas ruchu (wg Garmina to 5h 47min).
- Trasa dostępna od 15.06 do 30.10.
- Całkowity wznios: 1464 (Garmin pokazał 1486) i taki sam spadek.
Startujemy z 970 m n.p.m., trasa jest dość długa, za to wiedzie szlakiem z pięknymi widokami na najwyższe szczyty Tatr Wysokich, takie jak Rysy, Łomnica czy najwyższy w Tatrach: Gerlach.
Noc przed – Ola
W nocy przed wyprawą zawsze źle sypiam. Albo śnią mi się koszmary, albo nie śni mi się zupełnie nic, bo tylko kręcę się z boku na bok zastanawiając się, czy dobrze wybrałam trasę, czy dopisze pogoda (a przecież prognozy sprawdzałam po 3 razy na godzinę), czy nie będzie za trudno, za łatwo itd.
Słowacja
Tym razem po raz pierwszy padło na Słowację i na trasę, która początek i koniec ma na Łysej Polanie: Polski Grzebień i Mała Wysoka. 29 km w obie strony, 1500 m przewyższenia, zero schronisk na trasie.
Wyjątkowo śpimy w Bukowinie Tatrzańskiej, zamiast wyjeżdżać prosto z Katowic. Na trasie chcemy być jak najwcześniej, aby zdążyć przed ewentualnymi popołudniowymi burzami.
Łysa Polana
Jeżeli planujemy wejście na Małą Wysoką, to w tym miejscu dobrze jest je rozpocząć. W ostatnich czasach trzeba kupić bilet parkingowy online na stronie TPN-u, obejmujący poza Łysą Polaną również Palenicę Białczańską, czyli początek trasy nad Morskie Oko i do Doliny 5 Stawów (i to najlepiej z dużym wyprzedzeniem, my kupiliśmy bilet w czwartek i to były ostatnie miejsca). Spacerując po TPN-ie należy zakupić dodatkowo bilet wstępu do parku. Wędrowanie po terenie słowackiego TANAP-u (odpowiednika TPN) jest bezpłatne, warto jednak wykupić ubezpieczenie, które obejmie ewentualne akcje HZS (odpowiednika TOPR-u)
O 5:00 wyruszamy w drogę, na Łysej Polanie jeszcze pustki, co o tej porze nie dziwi. Początek naszej drogi to spacer przez Dolinę Białej Wody. Spacer długi (mimo szybkiego tempa) i żmudny, mimo tego, że Dolina Białej Wody uznawana jest za jedną z najpiękniejszych tatrzańskich dolin.
Droga, którą idziemy, biegnie równolegle do drogi prowadzącej nad Morskie Oko. Tyle, że droga nad Morskie Oko, pomimo tego, że jest asfaltowa, oferuje od samego początku widoki na okoliczne szczyty. Trasa przez Dolinę Białej Wody wiedzie w większości przez las. Widoki zaczynają pojawiać się dużo później. Myśl, która towarzyszy mi w drodze o 5 rano nie jest zbyt optymistyczna i niemalże rozsadza głowę: a co, jeśli natkniemy się zaraz na niedźwiedzia? Tak naprawdę dopiero po około dwóch godzinach szybkiego marszu (5-6km/h) trasa zaczyna nabierać niepowtarzalnego, górskiego charakteru.
Pojawia się Masyw Młynarza, pojawiają Rysy. Płaska, w większości, ścieżka zaczyna teraz piąć się stopniowo w górę. Wreszcie! W końcu na trasie czeka nas około 1500m przewyższenia. Nie możemy się doczekać!
Masyw Młynarza
Rozłożysty masyw, robiący duże wrażenie, gdy go zobaczymy wychodząc z lasu. Uwagę przykuwa 300 metrowa stroma ściana wpadająca w Dolinę. Najwyższym szczytem masywu jest Wielki Młynarz (Veľký Mlynár 2170 m n.p.m.).
Rysy
Rysów chyba nie trzeba nikomu przedstawiać, jednak tutaj widzimy je od innej strony, niż idąc Doliną Rybiego Potoku w stronę Morskiego Oka.
Litworowy Staw
Las zaczyna ustępować miejsca kosodrzewinie, a pejzaż wokół nabiera wysokogórskiego charakteru. Zaczyna burczeć mi w brzuchu, ale śniadanie musi jeszcze trochę poczekać. Z opisu trasy wynika, że niedługo powinniśmy dotrzeć nad Litworowy Staw i faktycznie wkrótce ukazuje się on naszym oczom.
Litworowy Staw – Litvorové pleso, położony jest na wysokości 1863 m n.p.m. w odnodze Doliny Białej Wody – w Dolinie Litworowego. Docieramy na niego punktualnie o 8:00, czyli po 3 godzinach wędrówki.
Nad staw niemal równocześnie z nami dociera również słońce. Dotąd większą część czasu maszerowaliśmy w cieniu. Siadamy na jednym z oświetlonych, dużych głazów, jemy śniadanie i łapiemy chwile. Woda jest niewiarygodnie czysta, niebo cudownie błękitne. Śniadanie wśród takich okoliczności przyrody nie zdarza się często.
Nad Morskim Okiem zbierają się już pewnie tłumy. My mamy Litworowy Staw tylko dla siebie.
Po krótkiej chwili odpoczynku ruszamy w dalszą drogę. Zdajemy sobie sprawę z tego, że teraz będzie już coraz ciężej. Wreszcie pojawiają się pierwsze łańcuchy, częściej musimy też unosić kolana aż pod brodę. Czasem, aby wejść wyżej, trzeba pomóc sobie rękoma.
Zmarzły Staw
Kolejny charakterystyczny punkt na naszej trasie, to Zmarzły Staw. Jest jeszcze stosunkowo wcześnie (8:30), więc akwen w całości skryty jest w cieniu. Ponoć jak sama nazwa wskazuje, staw na ogół pokryty jest cienką warstwą lodu, która błyszczy na nim nawet latem. My jednak niczego takiego nie zauważamy.
Idziemy dalej, na horyzoncie widać już przełęcz Polski Grzebień, a jeszcze wcześniej prowadzące na nią charakterystyczne, drewniane schody. Zanim jednak na nie wejdziemy, znajdujemy się na rozstaju dróg. W prawo prowadzi nasz szlak na Polski Grzebień, w lewo na inną przełęcz – Rohatkę, na którą wejście porównywalne jest często do wejścia na Zawrat od strony Hali Gąsienicowej. Ponieważ Zawrat jest jeszcze przed nami, i Rohatka musi jeszcze poczekać😜
Drewniane schody wprowadzają nas w strugach potu na Polski Grzebień. Przełęcz jest szeroka, bardzo malownicza i tak naprawdę mogłaby stanowić cel sam w sobie.
Polski Grzebień
W drodze na Małą Wysoką, jest to punkt obowiązkowy. Poľský hrebeň 2200 m n.p.m. przełęcz między Doliną Białej Wody (w zasadzie jej odnogą: Doliną Świstową), a Doliną Wielicką. Miejsce dobre na chwilę odpoczynku przed dalszą drogą. Piękne widoki sprzyjają temu odpoczynkowi.
Ponad przełęczą widać już wierzchołek Małej Wysokiej, a drogowskaz informuje, że do szczytu zostało około godziny. Bez marudzenia ruszamy więc dalej.
Ostatnia prosta…i Mała Wysoka
Ludzi jest tu dużo więcej niż wcześniej. Dotąd mieliśmy szlak niemal tylko dla siebie, po drodze na Polski Grzebień minęliśmy w sumie 5 osób. Teraz- od strony Doliny Wielickiej widać sylwetkę za sylwetką, ale tłumami jeszcze bym tego nie nazwała.
Mała Wysoka, a w zasadzie podejście na nią, nie jest skomplikowane. Przez większą część idzie się po dobrze wyrzeźbionych głazach. Owszem, czasem trzeba się podciągnąć, pomóc sobie rękoma, wysoko unieść nogę, zachować większą czujność, ale żadnych trudności technicznych tam nie ma. Jeden łańcuch pomaga obejść nieznacznie trudniejsze miejsce i to by było na tyle. Po około 40 minutach docieramy na szczyt.
Mała Wysoka
Ze szczytu roztacza się przepiękna panorama na wszystkie strony świata. Gerlach jeszcze nigdy nie był tak blisko, niemal na wyciągnięcie ręki. Kawa w takich warunkach to mistrzostwo świata. Znajdujemy się na wysokości 2429 m n.p.m. Jest niemal bezwietrznie, nie musimy zakładać bluz, słońce świeci tak mocno jak wcześniej, chowając się czasem na moment za niewielką chmurką.
Szczyt każdej góry, na której jestem to takie moje sacrum. Chcę zatrzymać czas, złapać chwilę i wchłonąć ją na zawsze. Nie wiem czy to bardziej wolność, której na nizinach tak bardzo nie czuję, czy raczej zniewolenie i lęk, że fascynacja górami może być tak ogromna. Chyba nie ma drugiego takiego miejsca, w którym tak bardzo czujesz, że żyjesz tu i teraz. A im jest ciężej dotrzeć na szczyt, tym te odczucia są jeszcze mocniejsze. Nie raz i nie dwa zdarzało mi się na szczycie ocierać napływające do oczu łzy.
Mogłabym tak zostać jeszcze dłużej, z widokiem na majestatycznego króla Tatr, ale trzeba wracać. Przed nami dokładnie taka sama droga powrotna i już wiem, że końcowy fragment Doliny Białej Wody będzie się niemiłosiernie dłużył.
Droga powrotna
Całkiem sprawnie schodzimy na Polski Grzebień. Raz jeszcze spoglądamy tęsknie w kierunku Małej Wysokiej, a potem udajemy się nad Zmarzły Staw.
Zdecydowana większość turystów podąża w stronę doliny Wielickiej, część decyduje się na przejście przez Rohatkę. Wracamy tą samą drogą, ale wygląda ona teraz zupełnie inaczej. Zmarzły Staw skąpany jest w słońcu, w okolicy Litworowego odpoczywa już kilkanaście osób, chwilami z trudem poznajemy miejsca, którymi przecież jakiś czas temu szliśmy.
Dolina Białej Wody wydaje się teraz mniej przerażająca niż o piątej rano. Więcej w niej ludzi, więcej słońca, a przez to wszystko mniej we mnie lęku przed spotkaniem leśnych stworzeń. Wciąż jednak jest to ta sama, nieco żmudna kraina, prowadząca w większości lasem, która chyba niczym nie może mnie zaskoczyć.
Kiedy docieramy na parking na Łysej Polanie, mamy już za sobą prawie 30km. Jesteśmy zmęczeni, niewyspani ale zresetowani i szczęśliwi. Trudno dobrze opisać to uczucie, trzeba poczuć je choć raz… A potem wciąż chce się więcej i więcej.
Mała Wysoka – Podsumowanie
Trasa zajęła nam około 8 i pół godziny samego marszu, plus postoje, co daje 10h. Trasa nie należy do trudnych, przez pewien okres może wydawać się nudna (idąc ciągle przez las). Jednak jak już z niego wyjdziemy, robi się cudownie. Chyba najfajniejsza widokowo trasa, którą dotychczas zrobiliśmy. Idziemy przez długi czas w środku Tatr Wysokich… niesamowite odczucie i wrażenia. Z minusów: brak schroniska, więc warto jest się dobrze zaopatrzyć w pożywienie i wodę (chociaż strumyków nie brakuje:).
Jeżeli ktoś chce, to trasę GPX można pobrać klikając TUTAJ
YouTube
Skrócona nasza wyprawa dostępna na YouTube:
Przygody górskie wspólnie ze mną (tym razem w większości), opisuje Ola: Sztanga is a Girl, więcej o niej znajdziecie -> TUTAJ
Zapraszam też na inne nasze wpisy: