Mo Farah Siła Ambicji – recenzja
W bieganiu chodzi o zmuszenie organizmu do dodatkowego wysiłku. Do pójścia krok dalej. Aby wygrywać, trzeba wyjść daleko poza strefę komfortu. To nie takie łatwe. Sprint na ostatniej prostej? To dużo trudniejsze, niż się wydaje. Niektórzy sądzą, że mam w mózgu przełącznik, który wystarczy wcisnąć, bym zwiększył tempo. No niestety, tak to nie działa. Wszystko sprowadza się do wysiłku. Wychodząc na ostatnią prostą, muszę sięgnąć do najgłębszych pokładów energii. W tym momencie ból jest przytłaczający. Nogi? Właściwie ich nie czuję. Myślę tylko o tym, by nie wypaść z rytmu. Dalej, dalej. Nie zatrzymuj się. Wytrzymaj jeszcze kilka sekund. Potem ból minie. Trenuje się tak, żeby być przygotowanym na WIELKI BÓL
Jest to pierwszy – ale nie jedyny fragment książki który sobie zapisałęm Mo Farah – „Siła ambicji”. Miałem ją ciężko ocenić. Osobiście bardzo lubię tę tematykę, o życiorysach sportowców, o tym jak osiągnęli sukces, jednakże nie każda jest równie interesująca i ukazuje to – co chcę w niej znaleźć.
Jaka była biografia MO ? momentami dość nudna, w zasadzie dość słabo opisana i z niewykorzystanym potencjałem. Mo, jako młody chłopak został rozłączony ze swoim bratem bliźniakiem, wylądował w Wielkiej Brytanii bez znajomości języka… dość traumatyczne przeżycia jak dla mnie potraktowane były zbyt płytko.
Rozwój kariery, wygrywanie kolejnych biegów – również było napisane „ot tak”, człowiek czytając to, ma wrażenie że Mo jest jakimś „nad-człowiekiem”, wygrywanie przychodzi mu niezwykle łatwo.
Czy wobec tego myślę że książka jest nie warta przeczytania? Tego nie mogę powiedzieć, bo jest kilka momentów – które w zupełności ratują książkę. Jest to jedna z nielicznych książek – z których cytaty czerpałem garściami. Jest to też miejsce, w którym znalazłem wiele inspiracji i wskazówek, np. w momencie gdy sam Mo doznawał pewnego rodzaju olśnienia. Mieszkał w Londynie z Kenijczykami, właśnie szykował się do wyjścia na imprezę… gdy przechodząc przez salon zobaczył swoich współlokatorów – rywali. Zdał sobie sprawę – że gdy on planuje wyjście na imprezę, oni odpoczywają i oglądają na dvd minione biegi… dało mu to do myślenia, tego wieczora coś zdecydowanie się w nim zmieniło.
jeśli chcę być od nich lepszy, muszę postępować tak, jak oni.
Świetne przykłady z życia – np. zawalona olimpiada w Pekinie – przetrenowanie. Wszystko szło dobrze aż do samego wyścigu… nagle brak sił wziął górę. Pokazuje, że warto słuchać własnego organizmu – gdy zapalają nam się ostrzegawcze lampki – może trzeba się przyjrzeć naszemu treningowi – a nie przeć, mimo bólu aż do końca.
aby odnieść sukces, trzeba być gotowym do poświęceń
idealnie wpisuje się w me życie, takie słowa trafiają do mnie, są dla mnie drogowskazem, dzięki nim, wiem – że to co robię, ma sens. Książka ta, tak jak już wcześniej wspomniałem, jest dla mnie skarbnicą inspiracji.
Jakiś czas temu napisałem posta, na temat tego, co możemy zrobić by być jeszcze lepszym – if it makes the boat goes faster. Tutaj również pojawia się ta teoria, Mo codziennie się zastanawiał:
Budziłem się każdego ranka, myśląc: Co jeszcze mogę zrobić? Czy jestem wystarczająco szybki? Czy jestem dość wytrzymały? Czy jestem odpowiednio przygotowany psychicznie? Co jeszcze? CO JESZCZE?
Inspiruje mnie to do codziennej pracy nad sobą.
kiedy sam talent nie wystarcza, ważniejsza od niego staje się ciężka praca.
Talent to tylko połowa sukcesu – drugą częścią jest to, co robimy codziennie, co robimy – by osiągnąć ten sukces. Znamy przecież setki historii o ludziach, którzy mieli wielki talent – a go po prostu zmarnowali. Za to osoby, które będąc mniej utalentowane, wkładały w swą pracę 110% zaangażowania – osiągały zdecydowanie lepsze rezultaty. Często wygrywa nie ten, kto ma talent – a ten, kto w dojście do celu włożył więcej energii.
Jedno z ostatnich zdań tej książki świetnie ją podsumowuje:
jednym z powodów, dla których zdecydowałem się napisać tę książkę, była chęć otworzenia ludziom oczu i uświadomienia im, że jeśli wyznaczysz sobie cel i weźmiesz się do pracy – do naprawdę ciężkiej pracy – zajdziesz bardzo wysoko.
Sam lepiej nie mógłbym podsumować tej książki. Wszelkie opisy jego przygody z bieganiem – są czasem lepsze, czasem gorsze, jednak znajdziemy tam super motywujące momenty. Cytaty które przytoczyłem powyżej – są czymś, co zostanie ze mną na dłużej. Do tego opis, jak biegł po podwójne złoto na igrzyskach w Londynie… momentami przechodziły mnie ciarki i sam widziałem się na jego miejscu, tak dobrze i obrazowo zostało to przedstawione.
Polecam więc tę książkę – mimo tego, że tak jak wcześniej wspomniałem, momentami czułem, że nie do końca został wyczerpany potencjał drzemiący w jego historii – jednakże kilka momentów zdecydowanie sprawia – że warto po nią sięgnąć.