Tacx Flux S – recenzja
Tacx Flux S jest moim pierwszym trenażerem. Wybierając go kierowałem się kilkoma sprawami:
- łatwość obsługi,
- obsługa zewnętrznych aplikacji (Zwift, czy chociażby treningi z Garmina),
- łatwość codziennego korzystania (poziom hałasu, składanie, rozkładanie),
- koszt zakupu i eksploatacji.
Czy Tacx Flux S spełnia te oczekiwania? Poniżej znajdziesz odpowiedź.
Jeżeli masz już jeden trenażer lub jesteś zaawansowaną osobą, pomiń następny akapit.
W pudełku Tacx Flux S
W momencie, gdy go kupowałem rok temu, byłem totalnie zielony jeżeli chodzi o rowery. Narzędzia do nich i elementy takie jak kaseta, klucz do kasety, bacik i inne takie elementy jakoś nie zaprzątały mi głowy. Pierwszym minusem Tacx Flux S był właśnie brak podstawowych narzędzi. To lubię w Ikea, kupuję meble i od razu mam czym je skręcić. Tutaj… otwieram pudełko a w środku imbus do przykręcenia śrub i dwie główne części trenażery (nogi i sam trenażer).
Nie było kasety, nie było ani bacika ani klucza do kasety. Te elementy są niezbędne by skręcić trenażer. Dobrze by było, gdyby to się znalazło w środku, lub przynajmniej gdzieś informacja o tym. Niestety kupując trenażer, nigdzie o tym nie przeczytałem, a że byłem mocno początkujący to po prostu się nie domyśliłem. Musiałem dokupić wszystkie te elementy. EDIT: po czasie jak najbardziej rozumiem, że dokładanie np. kasety nie jest dobrym pomysłem z uwagi na różne ich rodzaje – jednak sama informacja co dokładnie jest potrzebne do korzystania z trenażera i czym go poskręcać – na pewno byłaby wskazana :).
Montaż
Gdy już wszystko mamy, skręcenie nie zajmuje dużo czasu. Zdecydowanie zalecam, aby kupić dodatkową kasetę (najlepiej taką samą jaką masz w rowerze), bo każdorazowa jej zmiana z trenażera na rower i z powrotem to już będzie mordęga.
Jak już wszystko skręcone, samo zamontowanie rowera również nie jest trudne.
Z rozmontowaniem również nie ma większych problemów, po którymś razie robię to już sprawnie.
Tacx Flux S podstawowe zalety
- koło zamachowe o masie 7kg (symuluje podjazdy do 10%,
- możliwość połączenia z aplikacjami/licznikami,
- pomiar mocy,
- stabilność
- relatywnie niska cena (w stosunku do trenażerów z wyższej półki). Można go znaleźć już za 2,5k (ale to nie koniec wydatków)
Tacx Flux S od SMART
Czyli ma się łączyć z aplikacjami typu Zwift, czy licznikami rowerowymi. Sam Tacx również dostarcza aplikację, w której można planować treningi lub korzystać już z przygotowanych. Tym razem nie będę się o samych aplikacjach rozpisywać.
Do połączenia mamy 2 opcje:
- Bluetooth (z telefonem, telewizorem, tabletem czy laptopem)
- Ant+ (Głównie z licznikami rowerowymi)
Aplikacje
Połączenie z aplikacją odbywa się bardzo prosto, testowałem zarówno ze Zwift jak i aplikacją Tacx. Łatwo sparować urządzenie, przesyła takie dane jak moc, prędkość czy kadencja. Zapewnia to nam:
- w miarę realistyczne warunki jazdy, czujesz gdy jest pod górkę (z górki już niestety nie w tym modelu),
- możliwość realizacji w grupie/ z innymi użytkownikami,
- korzystanie z rzeczywistych map lokalizacji,
- trening w oparciu o już przygotowane jednostki (w zależności od aplikacji)
Czyli komunikacja działa w obie strony, zarówno przesyłasz dane do aplikacji, jak i możesz kontrolować z jej poziomu Twój trenażer.
Licznik np. Garmin
Jeżeli nie chcesz płacić co miesiąc abonamentu ZWIFT (c.a. 70pln), lub po prostu nie kręci Cię taka wirtualna jazda. Wolisz pooglądać Netflix lub coś innego, nic prostszego. Oczywiście o ile posiadasz zgodny licznik. Ja preferuję tę opcję. Umożliwia to nam:
- trening w oparciu o strefy mocy, tętna, prędkości (gdy sami przygotujemy w apce – lub otrzymamy taki trening od trenera),
- możliwość realizacji swoich tras, które jeździsz w realu, trenażer odzwierciedla wszystkie podjazdy,
- możesz wgrać trasę zawodów i następnie na niej trenować,
- za pomocą licznika można zmieniać opór trenażera (zmieniać nachylenie).
Czy spełnił moje oczekiwania?
By odpowiedzieć na to pytanie, muszę wrócić do początkowej listy:
Łatwość obsługi
+ PLUS Tutaj na pewno duży plus, Tacx Flux S jest łatwo skręcić, łatwo też łączyć z dodatkowymi aplikacjami. Czyli obie przesłanki w 100% spełnione.
– MINUS łączność z urządzeniami typu licznik, zegarek (o tym dalej).
Łatwość codziennej eksploatacji
+ PLUS Jak widać na załączonych wyżej filmach, założyć i ściągnąć rower to nie problem. Z jednej strony trenażer rolkowy jest prostszy, bo wpinasz rower – jednak jak chcesz wymieniać koło na specjalne do trenażera, to już się robi konkretna zabawa. Rozwiązanie z dodatkową kasetą i odłączanie koła jest chyba prostsze. Mimo, że u mnie początki nie były takie zupełnie łatwe, raz udało mi się już wykrzywić zacisk trzymający koło i musiałem dokupić nowy. Natomiast po kilku próbach jest to już dość proste.
– MINUS z uwagi na fakt, że nie ma go jak złożyć. Nogi są dokręcone, nie składane. Nie mam swojego stałego miejsca, przenoszę trenażer (22kg:) z sypialni, do kuchni i salonu (w zależności od sytuacji). Wiąże się to z ciągłym montażem roweru i rozmontowywaniem. Trenażer sam w sobie zajmuje dość sporo miejsca i przez wystające nogi, nie bardzo jest gdzie go zmieścić.
Poziom głośności
– MINUS Tutaj muszę stwierdzić, że się trochę rozczarowałem. Do samego trenażera nie mogę mieć pretensji, bo sam w sobie jest stosunkowo cichy EDIT: doprecyzowując, trenażer jest zdecydowanie bardziej cichy, aniżeli trenażer np. rolkowy). Nie zapominajmy jednak, że jedziemy na rowerze, który też emituje hałas (szczególnie przy zmianie przerzutek). Jeżeli ktoś myśli, że kupi ten trenażer i będzie jeździł w jednym pokoju tak, by nie przeszkadzać drugiej osobie w oglądaniu tv… to niech lepiej kupi też słuchawki bezprzewodowe dla tej osoby:). Niestety, trenażer + rower i sama jazda dość skutecznie uniemożliwiają oglądanie tv. Tutaj mała próbka:
Koszt zakupu i eksploatacji
Tutaj musisz ocenić sam, czy jest to ok. Sam Tacx Flux S znajdziesz już za około 2,5k. Jest Jednak kilka opcji, które podnoszę cenę sprzętu, niektóre bardziej lub mniej konieczne:
- dodatkowa kaseta: gdzieś od 100 PLN w górę,
- klucz do kasety + bacik: około 60-100 PLN,
- mata pod trenażer (można wylać naprawdę morze potu), zalecam więc kupno: około 100-200 PLN,
- ochraniacz roweru (aby pot nie ściekał bezpośrednio na ramę): około 50 PLN
- wiatrak (sam nie korzystam, ale jest przydatny)
- podstawka pod przednie koło kolejne 30 PLN
- subskrypcja ZWIFT: 80 PLN miesięcznie
- licznik rowerowy: od 500 PLN w górę (jednorazowo, chyba że już masz).
Największe minusy:
– MINUS To muszę podkreślić. Zdarza się, że na kilka sekund traci kontakt z urządzeniem i nie przesyła danych. Nagle znika prędkość czy moc. Nie trwa to może długo, jednak jest denerwujące.
– MINUS Problem z treningami z urządzenia. Na ostatnim treningu z licznika (Edge820), po mocnych interwałach sam podnosił obciążenie. Nie wiedzieć czemu, nagle było dużo trudniej pedałować. Sprawdzone na 2 takich samych treningach. O dziwo, jak wrzuciłem ten sam trening na Fenixa 6, już się udało… Piszę „o dziwo”, bo jak próbowałem kalibrować trenażer z Fenix 6… wyskoczyło to:
Najdziwniejsze jest to, że teraz Tacx jest przecież własnością Garmina…
Podsumowanie
Długo nad tym myślałem. Jakbym miał ocenić skalę mojego zadowolenia od 0 do 100, to TACX ma jakieś 65. Ma kilka zalet, ale też kilka dość istotnych minusów. Większość z nich niektórym może nie przeszkadzać (bo np. nie przenoszą go nigdzie, ani też nie przeszkadzają nikomu w oglądaniu tv;), ale te spadki mocy… to już jest istotny punkt. Nie skreślam go tylko dlatego, że za dużo lepszy trenażer musielibyśmy dać jakieś dwa razy tyle. EDIT: po półtora roku używania, coś w nim strzeliło, zaczął mocno skrzypieć, do tego tracił łączność przez ant+ z licznikiem… a do tego nie zmieniał oporu przy interwałach. Na szczęście był na gwarancji a Tacx to Garmin… więc po jakichś 2 tygodniach dostałem nowy.
4 komentarze
Ta recenzja to w sumie dno, prbrak kasety i klucza w zestawie ? A skąd kolego firma TACX ma wiedzieć jaki masz naped w rowerze ?, piszesz ze trzeba kupić licznik co jest dziwne bo nie jest on ci potrzebny so czegokolwiek jeśli masz juz zwift.
Piszesz o jakimś minusie odnoscie glonosci po czym piszesz ze trenażer nie jest głośny, ale napęd jest. Masakra tragicznie się to czyta…
Dzięki za opinię. Pisałem to od strony totalnego laika, jakim byłem ponad rok temu. Było to dla mnie zdziwienie. Zwift mnie nie przekonał, dlatego wolę licznik i robię plan właśnie z niego. Co do głośności, czytaj ze zrozumieniem może… sam trenażer może głośny nie jest, ale jazda na trenażerze z zamontowanym rowerem już tak.
Uwaga, czytam ze zrozumieniem: „sam trenażer może głośny nie jest, ale jazda na trenażerze z zamontowanym rowerem już tak.”
Czyyyyli …. póki stoi w koncie to jest cichutki? Albo jest cichy tylko gdy jeździ się na nim bez roweru?
Tak czy siak, dziękuje za opinie – sam jeszcze nie wiem na co się zdecyduje. W przypadku Tacx Flux S cena kusi. Natomiast duży minus to dla mnie kłopotliwe przechowywanie. Swoją drogą, w wszystkich recenzjach o tym wspominają a nikt nie pokusi się o zdjęcie z metrówką albo informacją jakie podstawa ma faktycznie wymiary.
Pozdro.
Dzięki za komentarz… no i tak… to czytamy dalej ze zrozumieniem: „nie zapominajmy że jedziemy na rowerze, który też emituje hałas”. Trenażer jest cichy, sam nie wydaje głośnych dźwięków nie tylko jak stoi, ale też jak go używasz. Gdy np kupisz trenażer z innym rodzajem oporu – to będzie głośny (np. dodatkowy szum rolek, opony itp) + odgłosy roweru. Tutaj jest tylko dźwięk jazdy na rowerze (przerzutki, dźwięk łańcucha).
Co do drugiej części, jest to jakiś pomysł ze zdjęciem, ale to nie jest jakaś tajemnica i producent w specyfikacji podaje te dane, 670 × 642 mm. Problemem jest dla mnie nie tyle jego szerokość, co fakt, że nie można złożyć w jakiś sposób tych nóg. Nie mam go gdzie trzymać, gdyby nogi były składane (jak w niektórych modelach), to łatwiej byłoby go gdzieś ustawić.
Ostatnio do tego coś mi w nim strzeliło i był sam w sobie głośny (coś skrzypiało), ale że teraz to garmin… to raz dwa wymienili na nowy, muszę zupdateować recenzję 🙂
pozdrowienia