Biegacz u dietetyka

Nobody is BORN as a WARRIOR! You choose to be ONE. When you refuse to stay seated. You choose to be ONE, when you refuse to BACK DOWN. You choose to be ONE, when you STAND UP! After getting knocked DOWN

Biegacz u dietetyka

Biegacz u dietetyka

jesteś tym co jesz, więc nie bądź szybki, tani czy też sztuczny

70% dieta, 30% trening

Te dwa cytaty mówią wiele. Wszyscy myślą, że jak biegam ponad 2 tysiące kilometrów rocznie, to mogę jeść wszystko. W zasadzie niby tak, jest jedno ale, albo i nawet więcej niż jedno. Czy więc biegacz u dietetyka to dobry ruch?

Biegacz u dietetyka? Skąd ten pomysł…

Po co biegam? By osiągać dobre wyniki, w tym się realizować – ale też po to by dobrze wyglądać. Przyjrzyjmy się temu dokładniej:

  • zawsze marzyła mi się budowa kolesia z reklamy slipków Calvina Kleina. Myślałem, że bieganie i ćwiczenia ogólnorozwojowe mi to umożliwią w 100%. Minął rok… dwa… trzy… w kwietniu 2018 będzie 5 lat jak biegam – i nadal nie mam budowy takiej, jaką chcę mieć. Efekty zdrowszego stylu życia oczywiście są, brak tylko tego ostatniego szlifu,
  • wyniki biegowe może są i zadowalające – ale ja nie chcę być zadowalający, chcę być wybitny, chcę w trakcie #crushing3 porządnie pokonać granicę 3h w maratonie, a to już nie są przelewki.

Świadomość

Podchodząc w pełni świadomie, chcąc w 100% wykorzystać moje możliwości a zarazem zbliżyć się do mojego ideału… postanowiłem udać się do specjalisty. Wybrałem  High Level Center. Spotkałem się z Jagodą Podkowską, która już od 10 lat opracowuje programy żywienia i suplementacji dla sportowców, sama będąc jednym z nich.

Biegacz u dietetyka
Wizyta w High Level Center

Po co ma iść biegacz do dietetyka?

  • wiecie co jest najciekawsze? to, że staram się jeść zdrowo. Odkąd zacząłem biegać – dość drastycznie zmieniłem swoją dietę. Wprowadziłem zielone koktajle, owsianki, ograniczyłem fast foody itp. itd. Tylko że zwykle były zrywy… kilka dni dobrego odżywiania, a kilka dni laby… no i słodycze. Mogłem budzić się o 3 rano i zjeść pół słoika Nutelli czy tabliczkę czekolady. Do tego piwo i generalnie brak „globalnego planu” sprawia – że nadal jestem daleki od mojego celu. Jeżeli chodzi o trening , już chyba więcej zrobić nie mogę, momentami biegam między 200 a 300 km w miesiącu. Dochodzi do tego dużo ćwiczeń uzupełniających, a wymarzonych efektów jak nie było, tak nie ma. Doszedłem już do momentu, w którym trzeba zadbać o coś więcej niż ćwiczenia,
  • wyniki – to jest coś, co mnie kręci, coś co pomaga mi we wstawaniu o 5 rano czy pójściu spać po 1. Chcę być dobry w tym co robię, mam duszę nałogowca i jeżeli się w coś angażuję – to muszę to robić na 100%, w pełni się zatracam. Waga jaką mam – może mi w tym przeszkadzać. Pamiętacie mój eksperyment z dietą bezglutenową? czułem się lekki, czułem siłę, czułem moc. Niestety na co dzień tego nie czuję. Widzę siebie i wiem, że mam rezerwy. Przejdę więc może do moich wyników.

Co sprawdziłem:

  • w pasie mam 89cm
  • ważę 69kg
  • wzrost 173cm
  • mam bardzo dobrą jakość mięśni jak i ilość komórek pracujących w organizmie przez 24h/7
  • mimo dużej ilości kaw, jakie wypijam – jestem dobrze nawodniony

Wnioski po wizycie

Jest jednak coś, co mnie bardzo zdziwiło. Ważyłem się dość często na różnych inteligentnych wagach, pokazywały między 10 a 14% tłuszczu. To było coś, co jak najbardziej mnie satysfakcjonowało. Na profesjonalnej aparaturze wyszło… 18,8% !!! czyli 13 kg mojego ciała to tłuszcz, coś co przeszkadza w bieganiu zamiast pomagać.

Z Jagodą doszliśmy do wniosku, że na spokojnie mogę pozbyć się co najmniej 5kg. Waga około 64kg może być optymalna i pozwoli pozbyć się tego „plecaka” z którym całkiem niepotrzebnie teraz biegam. Mięśni mamy nie ruszać, utrata ma być samego tłuszczu.

Do tego potrzebuję odpowiedniego odżywiania. Osoby aktywnie uprawiające różne dyscypliny sportu potrzebują specjalnie dobranych programów dietetycznych. Zapotrzebowanie na główne składniki pokarmowe oraz na witaminy i minerały u sportowców jest dużo wyższe niż u przeciętnego człowieka.

Wielu sportowców amatorów (w tym i ja) zaniedbuje odżywianie. W ogromnym procencie przekłada się w negatywny sposób na realizacji sportowego celu. Nie zdając sobie sprawy jak ważną rolę w procesie treningowym odgrywa prawidłowe i indywidualnie dobrane odżywianie.  Nie chodzi tutaj nawet o to, że za dużo jem, czasami za mało, a czasami to co jem – zupełnie mi nie odpowiada. W końcu przyszedł ten moment, w którym postanowiłem to zmienić.

W momencie gdy to piszę… jestem w przeddzień startu z dietą, wszystko już naszykowane na jutrzejszy dzień, jest plan – będzie realizacja. O efektach powiadomię za jakiś miesiąc – dwa.

Minęło trochę więcej czasu, zapraszam jednak na wnioski i efekty:

 

2 komentarze

  1. Marcin Strawski pisze:

    Czy jest wpis 'po’? Jak zapatrujesz się na stosowanie koncentratów białkowych? W tle trening kataloński.

    • TheSor pisze:

      Cześć, tutaj niestety muszę się uderzyć w pierś. Nie napisałem tego po… generalnie w pewnym momencie odpuściłem eksperyment, nie do końca dobrze się czułem i jedzenia miałem trochę za mało, przyszło osłabienie. Zmieniłem trochę na własną rękę wskazania – starałem się nadal zdrowo odżywiać, ale już bez parcia na zrzucenie wagi. Mogę powiedzieć, że to był strzał w dziesiątkę. W Manchesterze ważyłem jakieś 68kg, ale za to byłem silny i przede wszystkim szybki. W dużej mierze dzięki dobrej (chociaż nie bardzo restrykcyjnej) diecie. Co do suplementów, praktycznie w ogóle nie korzystałem poza vitaminą D i wyciągiem z kurkumy. Jedynie po mocnych treningach siłowych brałem BCAA – ale nie po bieganiu.

Leave a Reply