słuchaj każdego, podążaj za nikim… jak stworzyć swój własny plan treningowy i poprawić wyniki

Nobody is BORN as a WARRIOR! You choose to be ONE. When you refuse to stay seated. You choose to be ONE, when you refuse to BACK DOWN. You choose to be ONE, when you STAND UP! After getting knocked DOWN

słuchaj każdego, podążaj za nikim… jak stworzyć swój własny plan treningowy i poprawić wyniki

Listen to everyone, follow no one.

Często pytacie mnie jak to jest z tymi planami, czy ktoś mi je przygotowuje, czy biorę gotowce itp. itd. Postanowiłem się więc z Wami podzielić moją metodą (sprawdzoną na maraton i półmaraton).

Przede wszystkim mój trening składa się z dwóch wymiarów:

  1. wszystkie porady jakie znajdę na forach, blogach, gazetach czy książkach
  2. moje predyspozycje, czucie własnego ciała, ograniczeń i możliwośći.

Wyznaję tutaj zasadę wypowiedzianą przez Dean’a Karnazesa: Listen to everyone, follow no one.

W wolnym tłumaczeniu „Słuchaj każdego – nikogo nie naśladuj”.

Każdy z nas jest inny i co dla jednego jest dobre, dla drugiego niekoniecznie. Dlatego gotowce nie są najlepszym rozwiązaniem. Plan rozpisany przez trenera jest zdecydowanie lepszy, ale też droższy.

Do pierwszego maratonu przygotowywałem się z planem z gazety, plan miał być na złamanie 4h. Dopiero zaczynałem bieganie i ten czas zdecydowanie mi odpowiadał. Biegałem jeszcze bez pulsometru (kupiłem go dopiero w trakcie przygotowań) i z telefonem zamiast zegarka (ten kupiłem rok po pierwszym maratonie). Plan dostosowałem do dni w których mogę biegać i do ilości biegów w tygodniu. Kilometraż w dużej mierze wziąłem z gotowca. Regularnie biegałem to, co miałem zaplanowane, a wynik finalnie mnie zaskoczył, było dokładnie 3:30:00 w maratońskim debiucie. Poniżej zobaczycie ten plan:

oraz oryginał na stronie Runner’s World

To było 4 lata temu, od tego czasu zrobiłem dość duży postęp, miałem też przygodę z trenerem (ale jak zwykle chciałem za dużo za szybko i zamiast dobrych efektów miałem kontuzję i rozczarowanie). Potem wróciłem do przygotowywania własnych planów, znowu w oparciu o to, co gdzieś znalazłem/wyczytałem. Lubię prostotę, i konstruuję sobie treningi jak z klocków lego. Do tego biegam zwykle 3x w tygodniu – chociaż tutaj planuję zmianę bo jest to za mało by zrobić wymarzony wynik w maratonie).

Moje klocki lego to:

długie wybiegania, spokojne biegi, tempem „konwersacyjnym”, to tempo ustawiam na poziomie tętna 156uderzeń na minutę. Czas w tym przypadku nie jest ważny, ważny jest poziom wysiłku.

biegi tempowe – u mnie jest to rodzaj interwału – tylko długi, zaczynam zawsze 2km rozgrzewki lekkim tempem (<156bpm) potem np. 10 km tempem półmaratonu i znowu 2km spokojnie.

interwały – od takich na 100 czy 200 metrów (pełnym gazem) do takich w okolicy 1km – 1mili (1,6km) tempem docelowym w zawodach na 5km może i szybciej).

bieg regeneracyjny – taki sam jak długie wybieganie… tylko że krótkie.

podbiegi – zwykle koło 10 x 200m, wplatane w spokojne biegi.

Skończyłem poprzedni plan treningowy 2 października 2016r startem w półmaraton Silesia i ukończyłem w 1:26:13.

Od tego momentu skupiłem się na budowaniu bazy na następny sezon, biegałem głównie spokojne biegi <156bpm, czasami z szybszymi elementami. Utrzymałem systematyczność i podział – że w niedzielę jest dłuższy bieg (początkowo koło 15-20).

Na 3 miesiące przed półmaratonem w Krakowie, (w którym poprawiłem życiówkę o 2,5 minuty) stosowałem właśnie te klocki.

Niedziela: to było długie wybieganie.

Wtorek: tempowy lub interwał

Piątek: odwrotnie: interwał lub tempo (tak by się nie powtarzać), chyba że czułem się słabiej – wtedy spokojny z podbiegami.

Ile biegać?

Jak mamy klocki – to musimy je teraz jeszcze bardziej dopasować, ile możemy biegać w tygodniu i jak długo/daleko.

Tak jak wspominałem, biegałem 3 razy, w tygodniu bieg koło godziny, a w weekend koło 2h.

Jakie tempo?

Z długim wybieganiem jest najprościej – wolno, w zależności od wytrenowania – może być bardziej lub mniej wolno :P. Jak w 2015 po pewnych zawirowaniach w życiu prywatnym dochodziłem do formy, ten spokojny bieg był w tempie powyżej 6min/km nawet momentami dochodził do 7min/km. Teraz jest to w zależności od dnia w okolicy 4:40min/km momentami nawet do 4:20.

Bieg tempowy – w zależności do jakich zawodów się przygotowujemy, jak np. do półmaratonu – to tempo półmaratonu (ostatniego, nie docelowego;). Biegałem więc w okolicy 4:05 min/km.

Interwały w przedziale 1-1,6km, tutaj tempo biegu na 5km lub lepiej – starałem się biegać w okolicy 3:50min/km.

Interwały krótkie (100-200m) – tutaj na maksa.

Odpoczynki między interwałami: zwykle stosuje taką samą odległość, jak w przypadku interwału. Czyli biegnąc szybko 1km, 1km robię truchtem, 100 i 200 m z odpoczynkiem takim samym w długości. Lubię okrągłe cyfry, więc jedynym wyjątkiem jest interwał na 1,6km… wtedy odpoczynku dawałem sobie jedynie 400m i cykl zamykał się w 2km.

Co jest ważne?

Ważne jest czucie własnego ciała, jeżeli w dany dzień nie masz siły na tak ostry trening – zrób to spokojniej, adaptuj się do sytuacji. W moim przypadku nie mogłem rezygnować z treningów (bo 3 to i tak mało – nie mogłem pozwolić na to by były tylko 2) – więc w ostateczności przesuwałem na dzień następny. Regularność jest tutaj KLUCZOWA.

Taki prosty plan, możliwy do stworzenia w kilka minut – umożliwił mi walkę o życiówki. Teraz przede mną kolejne wyzwanie, bieg na 5km. Nie mam doświadczenia w trenowaniu pod taki dystans – więc znowu wsparłem się książkami, przerobiłem pod siebie… i zobaczymy co z tego wyjdzie.

W czerwcu sprawdzian – jak wyjdzie dobrze, to po tym czasie na pewno opiszę szczegółowo jak wyglądał.

Jakbyście mieli jakieś pytania – to śmiało, zapraszam.

Leave a Reply