Stryd – test
Pomiar mocy w kolarstwie to norma, a gdyby tak stworzyć pomiar mocy w bieganiu? Zaraz, zaraz, przecież jest coś takiego:) STRYD – nie trzeba mi tego dwa razy mówić, testuję!
STRYD – pomiar mocy biegowej
Czyli co to tak właściwie jest? Jest to urządzenie, które bada wiele elementów w trakcie biegu, a przede wszystkim zużytą energię w trakcie biegu, uwzględniając ukształtowanie terenu, a nawet wiatr! Chodzi o to, by trenować tak, by zawody były wisienką na torcie… i by ominąć ścianę, a jednocześnie osiągnąć najlepszy możliwy wynik.
ale może od początku…
Jak zaczynałem trenować, zawsze starałem się kierować czymś mierzalnym. Najpierw była to długość treningu, kilometry, potem zwiększanie czasu treningu, dystansu. Jak już załapałem o co chodzi, trening stał się bardziej poukładany. Pierwszy zakup to był zegarek z pulsometrem i trenowanie na tętnie, później był pierwszy Garmin i zaczęły się treningi w oparciu o prędkości, progi itp. Pomiar mocy stał się naturalną koleją rzeczy.
w pudełku
znajdziemy instrukcję (chociaż jest na tyle intuicyjne, że nie jest specjalnie potrzebna), kabel zasilający z portem do ładowania, 2 zaczepy do butów (czarny i pomarańczowy), no i samo urządzenie.
STRYD a dane…
to małe urządzenie potrafi zebrać całą masę danych:
- Stryd: Moc, formę mocy, sztywność odbicia, współczynnik obciążenia treningowego, pomiar wiatru,
- Dynamika biegu: czas kontaktu stopy z podłożem, odchylenie pionowe, kadencja,
- Tempo i dystans: precyzyjne pomiary tempa i dystansu w czasie rzeczywistym
Po co to wszystko?
Trening z pulsometrem czy z zegarkiem w oparciu o dane z GPS, są zwykle obarczone pewnym błędem. Gdy trenujemy na tętnie… a mieliśmy ciężki dzień, to wyjdą zupełnie inne pomiary, niż gdybyśmy byli wypoczęci. Tak samo w przypadku pomiarów GPS, ile razy Wam się zdarzyło, że GPS zaczynał wariować, czy to w tłumie ludzi, czy w lesie. Tutaj mamy trening w oparciu o rzetelne dane, dostarczane od razu.
STRYD czyli jak zacząć,
Jest kompatybilny z większością zegarków sportowych i aplikacji typu Training Peaks, całość znajdziecie na ich stronie (TUTAJ). Po wyjęciu z pudełka, ładujemy, parkujemy z telefonem i zegarkiem. Wszystko dzieje się łatwo i prosto, tak jak być powinno. Na garmina można pobrać specjalne pola, do tego treningi również można obsługiwać z tego poziomu.
Trening a Stryd
Po całej instalacji, można zabrać się do roboty. Na początek warto się poznać z urządzeniem, jak działa, co pokazuje itp. po kilku treningach sam wylicza moc krytyczną (taki próg, który można policzyć przy tętnie czy tempie, na którym potem bazuje się w treningach). Można też zrobić test FTP (podobny do tego rowerowego), jest na to kilka sposobów (o nich można poczytać w internecie). Jeżeli chcecie wiedzieć, jak ja to zrobiłem, to wybrałem opcję 3/12… czyli 10 minut rozgrzewki, później 3 minuty na maksa, 30 minut totalnego schłodzenia a potem kolejne 12 minut na maksa.
Stryd obliczył moje strefy, a wtedy już można było rozplanować trening. W zasadzie tutaj jest kilka opcji, zorganizowania sobie treningu (w zależności od dostępnego budżetu):
- możemy ogarnąć to samemu (jak to zrobić pisałem TUTAJ🙂 bazując na publikacjach i książkach (o tym też można poczytać na stronie STRYD’a, mają super poradnik, na razie in English) – opcja najtańsza
- możemy zdać się na trenera, który będzie nam opracowywał treningi – opcja najdroższa,
- są też opcje pośrednie. STRYD w swojej aplikacji oferuje plany biegowe od 5k do maratonu. Jest to bardzo wygodna opcja. Co więcej, aplikacja rozplanuje trening w odpowiednich strefach, a następnie będzie można sobie to wrzucić do kalendarza w zegarku. Później już zegarek sam nam sygnalizuje, co mamy robić. Na chwilę obecną trenuję z tą opcją, ale tak naprawdę sobie eksperymentuję,
- moim zasadniczym wyborem będzie plan łączony – pod triathlon, przez co w najbliższym czasie kupię trening biegowy i rowerowy pod dystans pół IM w oparciu o moc. Na pewno pojawi się kolejny wpis, o tym jak mi idzie ten trening.
STRYD w akcji!
Dobra, już wiele opisałem „w teorii”, ale jak to się sprawdza? Muszę powiedzieć, że całkiem nieźle. Biorę pod uwagę tutaj dwie opcje: kolejny czujnik, trening.
Czujnik
bardzo szybko pokazuje prędkość, z którą biegniemy, GPS często z tym ma problem. Testowałem to w lesie, na jednej z moich ulubionych tras. Zwykle biegnąc na spokojnie, na GPS jeden km biegnę po 5:20, następny po 4:40… mimo tego, że odczuwalnie biegnę tym samym tempem. Gdzieś po prostu Fenix6 gubi lekko zasięg i tak to dziwnie wychodzi. Na STRYDZ’ie tempo jest bardziej równomierne, wychodzi w okolicy 5:00. Pamiętam nie jeden start w biegu, gdzie tempo na zegarku wyskakiwało mi mocno odjechane, np. 3:00 min/km, albo wręcz odwrotnie – na samym początku GPS totalnie zamulał. Od razu wtedy pojawiały się negatywne myśli – że za szybko/ wolno, pojawiały się nerwy i źle to się czasami kończyło. W tym przypadku powinniśmy mieć problem z głowy
Trening
Jak już mamy wgrany na zegarku, to „prowadzi za rękę”, monitoruje gdy biegniemy za szybko/wolno, gdy wkładamy w to za mało mocy. Na razie ciągle się uczę z nim biegać i jest jedna rzecz, do której muszę się przyzwyczaić. Stosunkowo niewielki przedział, szczególnie w szybszym treningu. Muszę nauczyć się biec odpowiednio rozkładając moc. Teraz bardziej staram się trzymać tempo – co w przypadku większych wzniesień/spadków czy wiatru, mogłoby być równoważone.
Odczucia.
- to co najważniejsze. Co myślę, o treningu ze STRYD? Wg mnie jest to świetna opcja. Szczególnie dla ludzi, którzy lubią mieć ustrukturyzowany trening. Czuję, że jest w tym potencjał,
- to działa, ten mały czujnik, rzeczywiście dostarcza nam wartościowych danych. Tutaj taki przykład, gdy staram się biec tym samym tempem, a mamy różne warunki – to STRYD reaguje, pokazuje inną moc. Zaskoczyła mnie ta różnica w sile, którą wkładamy gdy z prostej trasy, nagle robi się mocno pod górę… albo jak nagle zabiegamy i moc bardzo nam spada, a szybkość rośnie… albo wybiegamy za zakrętu, dostajemy podmuch wiatru w twarz i waty lecą na pysk na szyję :).
- łatwość używania – biegam w wielu butach, przepięcie czujnika z jednych do drugich trwa jakieś 5 sekund.
- gdy przez przypadek źle go zapomnijmy, albo stałoby się coś w trakcie biegu i odpadnie, sygnalizuje od razu utratę połączenia (chociaż nie zdarzyło mi się coś takiego)
Podsumowanie
Na razie jestem pozytywnie nastawiony do tego rozwiązania. Jak już zacznę trenować zgodnie z planem pod TRI… to zobaczymy jakie tego będą efekty w 2021. O tym na pewno napiszę. Na chwilę obecną mogę powiedzieć tyle, że podoba mi się ten czujnik
P.S.
W najbliższym czasie ukaże się tekst, z recenzją jednego buta, który ma w sobie też jedne czujnik… do tego korzystam z Garmina z pasem HR-run… czyli kolejnym czujnikiem. Co z tego może wyjść? Hmmm…. WIELKI TEST na ilość dostarczonych danych.
.