Shokz OpenFit test

Nobody is BORN as a WARRIOR! You choose to be ONE. When you refuse to stay seated. You choose to be ONE, when you refuse to BACK DOWN. You choose to be ONE, when you STAND UP! After getting knocked DOWN

Shokz OpenFit test

Shokz OpenFit test front

Dzisiaj Shokz OpenFit test, czyli kolejne słuchawki z Shokz’a. Tym razem nowość – OpenFit. Nowość, zbudowane zupełnie inaczej aniżeli wszystkie inne Shokzy, bo nie mają pałąka i są oddzielnymi dwiema słuchawkami. Jak się sprawdzają? do czego się nadają/a do czego nie? na te i inne pytania znajdziecie odpowiedzi w teście.

Shokz OpenFit test – a co to takiego?

Zmiana podejścia, zarówno do budowy słuchawek, jak i technologii. Próba dotarcia do trochę szerszego grona odbiorców, gdyż są dedykowane dla każdego. Nie tylko wytrawnego biegacza (OpenRun, OpenRun Pro), rowerzysty czy pływaka (OpenSwim), nie są też najtańsze jak OpenMove. Mają nadawać się do wszystkiego… czyli trzeba było pójść na pewne kompromisy. Często jak coś jest do “wszystkiego” to zwykle jest po prostu do “d.”. Jak było w tym przypadku? zaraz zobaczycie.

Jeżeli wolisz wersję video, to znajdziesz ją tutaj

Podstawowe informacje

Shokz OpenFit zawartość pudełka

Tak jak wcześniej wspomniałem, technologia jest trochę inna, tym razem przekaźnictwo powietrzne a nie kostne. Zmiana podejścia spowodowana była próbą pozbycia się pałąku. Jakoś dźwięku jest bardzo przyjemna. Do tego usunięcie pałąka trochę pozmieniało. Jest wygodniej z czapką/opaską. Sprawdziłem je w wielu warunkach (od spacerów, przez różne sporty, aż po auto czy biuro kończąc). Zaczynam jednak od początku. Po zakupie, w pudełku znajdują się obie słuchawki, kabel ładujący (usb C) i etui ładujące (w którym przechowujemy słuchawki. Minusem jest to, że etui nie możemy ładować indukcyjnie.

Zapraszam też na najnowszą recenzję OpenSwim Pro

OpenFit test – BIURO

Od momentu jak je testuję, stały się moim podstawowym narzędziem w pracy. Mam je na uszach po kilka godzin dziennie, przy czym dość sporo rozmawiam przez Teams. Bateria starcza mi zwykle na dzień – dwa pracy. Czasami mam cały dzień spotkania, w krótkich przerwach wsadzam słuchawki do etui, dzięki czemu są choć trochę doładowane.

Pracuję w różnych warunkach. Od home office, po salki konferencyjne aż po open space. Z uwagi na otwartą konstrukcję, gdy jestem w biurze, słyszę również jak ktoś z mojego otoczenia coś do mnie mówi. Dzięki czemu jestem cały czas w kontakcie, gdy tego potrzebuję. Jest to zaleta, ale może być i wada. Jak mam do zrobienia jakąś koncepcyjną robotę, muszę coś przemyśleć, skupić się przy tworzeniu prezentacji -> wtedy słuchawki dokanałowe, potrafiące jeszcze wyciszać otoczenie, byłyby bardziej wskazane. Pytanie, czy plus jest bardziej ujemny, czy dodatni – pozostawiam to już Waszej ocenie. W pozostałych słuchawkach Shokz, zawsze można było wsadzić zatyczki do uszu i pracować normalnie słuchając muzyki. Dźwięk przez kości i tak się przedostawał.

w biurze

Shokz OpenFit test: multipairing

Na początku chciałem powiedzieć, że minusem jest to, że na raz można połączyć z 1 urządzeniem. Nie tak fajnie jak z Open Run Pro – gdzie można było 2 na raz (a w pamięci aplikacji na telefon, można było mieć więcej zapamiętanych urządzeń. Następnie w aplikacji można było sobie zmieniać te punkty dostępu). Po upgradzie softu i ta funkcjonalność pojawiła się w OpenFit. To było moje główne zastrzeżenie do tych słuchawek, które właśnie się rozwiało.

OpenFit test: ROWER

OpenFit na rowerze

Wpasowują się bez problemu na ucho, pod okulary i kask. Nic tutaj nie przeszkadza. Można spokojnie słuchać audiobooków czy muzyki, a nawet rozmawiać (w zależności od prędkości).

Są wygodne, dobrze trzymają się głowy i w niczym nie przeszkadzają, obsługa też jest na tyle prosta, że nie wymaga dużego wysiłku w trakcie jazdy.

Jak to w Shokz – zaletą jest to, że słychać otoczenie. Nadjeżdżające auto nie będzie w tym przypadku zaskoczeniem. Z jednej strony zaleta – z drugiej może być traktowana jako wada, bo przez to, że nie są dokanałowe, nie tłumią hałasów (czyli dźwięk pociągu może już zagłuszyć dźwięki ze słuchawek – chyba że mamy naprawdę głośno). Tak samo z rozmowami, przy dużej prędkości słychać szum wiatru, rozmowa jest trochę mniej komfortowa (tak powyżej 30km/h). Jeżeli jednak jedziemy na taki coffe ride, będą idealne.

Shokz OpenFit test: Samochód

W dzisiejszych czasach można by się zastanowić, po co to komu. Ja korzystam, głównie dlatego, że często wchodząc do auta – jestem w trakcie rozmowy. Do tego słucham audiobooków i przemieszczam się z auta w inne miejsce i z powrotem do auta. Ciągłe przełączanie ze słuchawek na zestaw w samochodzie trochę mnie drażni. Tutaj sprawdzają się Shokzy, bo nie mam tego problemu. Dzięki konstrukcji otwartej – są bezpieczne w trakcie prowadzenia auta.

Shokz OpenFit test w aucie

OpenFit test: Bieganie

Shokz OpenFit na bieganiu

Podobnie jak z rowerem, dają radę, trzymają dobrze ucho, nie spadają w trakcie nawet szybkich biegów. Do tego komfortowo leżą. Na tyle, na ile pozwala nawigacja, można nimi sterować. Sterowanie jest proste, polega na dotykaniu jednej lub drugiej słuchawki w odpowiednich sekwencjach (ale o tym potem). Osobiście lubię słuchać dość cicho na słuchawkach, w technologii kostnej byliśmy trochę mniej narażeni na zagłuszenie dźwięków (np. przez przejeżdżający pociąg/samochód). Jednak jest to dla mnie zdecydowanie akceptowalne, zawsze można dać głośniej.

Shokz OpenFit test: jakość dźwięku

Tutaj jestem bardzo zadowolony. Szumy są tłumione przez sztuczną inteligencję, dzięki czemu rozmówca słyszy nas bardzo dobrze. My również dobrze słyszymy. Najczęściej korzystam z nich rozmawiając w trakcie pracy i bardzo ważne dla mnie jest, by zbierały głos najbliżej mych ust – bez np. dodatkowych szumów w postaci rozmów dzieci, czy koszenia trawnika za oknem.

Do tego jakość dźwięku dobiegającego do naszych uszu również spełnia moje oczekiwania. W aplikacji mamy dostępny equalizer, w którym możemy jeszcze bawić się konkret

parowanie wielopunktowe

OpenFit test: sterowanie

sterowanie Shokz OpenFit

Tutaj mogło być trochę lepiej. Z uwagi na to, że nie ma dedykowanych guzików, jesteśmy zdani na dotknięcia słuchawki (jednej lub drugiej). Trochę nam to ogranicza możliwości. Mamy do wyboru 2 zestawy ruchów i trzeba zdecydować się, co konkretny gest ma robić. Np. zwiększanie głośności jest przez przytrzymanie jednej słuchawki a ściszanie drugiej – ja czasem noszę tylko jedną.

Shokz OpenFit test: kumulacja minusów

W tekście trochę się przewijają, chciałbym je wszystkie przywołać:

  • sterowanie – tutaj brakuje trochę opcji do wyboru
  • wodoszczelność – ip54 – to bodajże najniższa odporność wśród Shokzów,
  • etui nie ładuje się indukcyjnie

Shokz OpenFit test: kumulacja plusów

Tutaj jest tego więcej:

  • jakoś dźwięku – dociera do ucha bardzo fajny i jakość jest jak dla mnie na bardzo wysokim poziomie,
  • możliwość zastosowania w sporcie – w zakresie, który ogranicza je jedynie wodoszczelność,
  • brak pałąka – wygodniej można je nosić, no i w końcu bez problemu możemy się w nich położyć,
  • jakość rozmów – tłumienie dźwięków z otoczenia jest porządne,
  • multipairing – to rozwiązuje wiele kłopotów. Laptop, służbowy laptop, tablet, telefon, służbowy telefon… tak, można ze wszystkim (na raz z 2 urządzeniami, ale w pamięci może być dużo więcej i przełączamy się w aplikacji).

OpenFit: podsumowanie

Shokz OpenFit podsumowanie

W zasadzie najważniejszym podsumowaniem było zestawienie plusów i minusów. Ja te słuchawki bardzo lubię. Stały się moimi słuchawkami pierwszego wyboru, jeżeli chodzi o pracę biurową. Korzystam z nich na codzień. Jedyne co – to nie zabieram na mocniejsze treningi (tutaj biorę OpenRun, którym pot praktycznie nie jest straszny).

Leave a Reply